poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Jak stać się ekspertem od siebie? (czyli jak osiągnąć i utrzymać szczupłą, zharmonizowaną sylwetkę #część 2)

         


                  Pierwsza część tego wpisu  miała na celu sprowadzić Cię do strefy własnego ego. Takiego jakie faktycznie jest. Pełnego naturalizmu i specyficznej patologii. Dzisiaj chciałabym abyś zrozumiał moc informacji, które możesz zbierać na swój temat i które pozwolą Ci stać się najbardziej profesjonalnym ekspertem od... samego siebie.

Jesteśmy naprawdę świetnymi socjologami. Stereotypowe postrzeganie ludzi należących do różnych grup to coś, co robimy nawet gdy bardzo staramy się uniknąć niesprawiedliwych uproszczeń. Potrafimy z łatwością przewidywać zachowania i myśli innych, kiedy nie potrafimy uporać się z osobą, z którą paradoksalnie spędzamy najwięcej czasu. A to właśnie wiedza o sobie pozwala na proaktywną pracę nad sobą i swoim życiem. Dzięki niej, możesz zapanować nad wszystkim tym, co potrzebuje ustawicznej kontroli. Bardzo często pozostajemy zamknięci na nasz umysł i ciało. Tymczasem sami w sobie jesteśmy niesamowitą przestrzenią do zbadania! "Poznać innych to siła, poznać siebie to moc."


2. PRZEJMIJ KONTROLĘ NAD SWOIMI DANYMI


Powstaje nowy nurt monitorowania swoich parametrów za pomocą najnowszych technologii. Mierzenie tętna, ciśnienia, czasu snu, liczby kroków na dzień może się wydawać nastawione na sportowców. Jednak statystycy, tacy jak Talithia Williams optują za tym, że każdy z nas codziennie powinien zbierać i spisywać dane na temat swojego organizmu - bo dane mogą ujawnić dużo więcej, niż wiedzą nawet nasi lekarze. Przez zapanowanie nad swoimi danymi, czyli poprzez codzienne pomiary swoich parametrów, stajesz się ekspertem w sprawie swojego ciała. Przejmujesz stery. Nie potrzebujesz do tego dyplomu z medycyny. Lekarze są fachowcami w sprawie całej populacji, ale to Ty jesteś swoim ekspertem. A kiedy spotkacie się i dwoje mistrzów połączy siły, możecie podejmować lepsze decyzje niż twój lekarz, sam. Dane dotyczące Twojego organizmu mogą Ci bardzo wiele powiedzieć. 
              Wiesz, że mierzenie temperatury może wiele zakomunikować o stanie tarczycy? Ten narząd nieustannie pracuje - jak termostat w domu. Nastaw termostat na optymalną temperaturę, jaką chcesz mieć w domu. Kiedy robi się zimno, termostat mówi "Hej, przydałoby się trochę nas dogrzać". A kiedy robi się za gorąco, termostat oświadcza "Niech się ochłodzi. Włącz klimatyzację". Dokładnie na tej zasadzie działa w Twoim organizmie tarczyca. Kiedy robi się za zimno, tarczyca dba o ogrzewanie. Kiedy robi się za gorąco, chłodzi. Ale co, kiedy tarczyca nie funkcjonuje jak powinna? Wtedy widać to na wykresie temperatury ciała, która jest niższa niż normalnie lub bardzo zmienna. Zbierając dane, możesz wiele dowiedzieć się o swojej tarczycy. Jeśli masz z nią problem, idziesz do lekarza, który zbada poziom hormonów tarczycowych we krwi. Jaki jest kłopot z tym badaniem? Ono nie powie Ci, jak aktywny jest hormon w organizmie. We krwi możesz mieć go mnóstwo, ale może nie być na tyle aktywny, żeby regulować temperaturę. A zatem mierząc temperaturę codziennie, masz informację na temat tarczycy.
              Wychodząc z założenia, że każdy z nas ma w życiu ograniczoną liczbę uderzeń serca, powinniśmy dążyć do tego aby nasze tętno spoczynkowe było jak najniższe. Zastanawiałeś się nad tym kiedykolwiek wcześniej? Gdy jutro się obudzisz, sprawdź w jaki sposób bije dla Ciebie Twoje serce. Pozwól sobie nawiązać z nim kontakt. Bardzo często kilka razy w ciągu dnia sprawdzam swój puls i pracuję z nim. Badam w jaki sposób on się zmienia i w jaki sposób jego pobudzenia i obniżenia wpływają na mnie. Podobnie jak ludzie nie mierzą tętna, podobnie nie zwracają uwagi na liczbą swoich oddechów. Powietrze, jest życiodajne, ale również absurdalnie jest trucizną. Im większa częstotliwość oddechów, tym więcej reakcji zachodzi w organizmie, co związane jest ze zużyciem ciała. Rozwój osobisty obejmuje wszystkie strefy ewolucji. Jeżeli chcesz się rozwijać, nie zapomnij o poszerzaniu świadomości na temat swojego organizmu.


3. POZNAJ SWÓJ ZEGAR BIOLOGICZNY


Żyjemy w kulturze zmęczenia, podróżowania po świecie, pracy 24 godziny na dobę, pracy na zmiany. Mamy zegar biologiczny, jak się okazuje, bardzo dla nas istotny. Dzięki niemu nasz organizm orientuje się w czasie. Umiejętność ta polega na przypominaniu nam o konieczności regularnego dokonywania czynności fizjologicznych takich jak sen czy przyjmowanie pokarmów niezależnie od czynników zewnętrznych, jak pora dnia, nocy a nawet roku, co pozwala na zachowanie stosunkowo stałego cyku życiowego. Ten rytm okołodobowy jest najbardziej niedocenionym źródłem zachowania. Badania naukowe pokazują, że pora dnia, o której najczęściej się budzimy jest związana z pewnymi stałymi cechami osobowości. Łatwość, z jaką wstajesz rano, nie zależy od siły woli, ale od genów (mniej więcej w 50%) oraz światła i wieku. Zegar znajduje się w zgrupowaniu komórek nerwowych w obrębie pnia mózgu. Tam kontroluje nasz oddech, ciśnienie krwi i bicie serca. Organizm posiada niesamowitą zdolność samodzielnej regulacji swojej pracy. Sygnalizuje zmęczenie, spadek energii, wydajności i koncentracji. On doskonale wie co jest dla niego najlepsze i czego potrzebuje aby funkcjonować najbardziej efektywnie. Żyjąc zgodnie z naturalnym zegarem biologicznym dbamy o nasz mózg, o naszą energie witalną, sprawność fizyczną, umysłową a także projektujemy swoje zdrowie, sukcesy i samopoczucie. Niestety codzienne zadania wymuszają na nas modyfikację swojego naturalnego rytmu dobowego, co często skutkuje trwałym obniżeniem nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwicą, stanami depresyjnymi, przybieraniem na wadze, a nawet chorobami… w tym również nowotworowymi. Dlatego warto zaprojektować swoje życie zgodnie z funkcjonowaniem własnego zegara  biologicznego (nigdy odwrotnie!).
                Nasz organizm bardzo lubi rutynę. Jeżeli nauczysz się żyć w zgodzie ze swoim domem-organizmem, zaczniesz kłaść się spać i wstawać o podobnych godzinach,  jadać o zbliżonych porach, ćwiczyć w takich momentach dnia, w których czujesz największy przypływ energii. Dzięki temu wypracujesz u siebie wspaniałe nawyki, których ukształtowanie nie będzie trudne, ponieważ ich narodziny i rozwój staną się zupełnie naturalną częścią niezwykłego Ciebie. Nie będziesz musiał się martwić o ich destrukcyjną konwencję, ponieważ będziesz miał pewność, że są one w 100% zgodne z Twoją fizjologią. A fizjologia to wszystko. Twoje narodziny, życie i śmierć - to wszystko sprowadza się do procesów fizjologicznych. Zatem skoro dotyczy ona od zawsze i na zawsze każdego z nas, warto  poznać i oswoić się z nią od początku.

Dlatego już w kolejnym poście, przedstawię Ci kolejne narzędzia do uzyskania i co ważniejsze utrzymania szczupłej, zharmonizowanej sylwetki - mające podstawy w fizjologii człowieka. Naszą intelektualną podróż rozpoczniemy od najmniej docenionego organu. Hmm






    poniedziałek, 24 sierpnia 2015

    Roślinnie w stolicy - czyli kulinarny trip po Warszawce

                    

                      Cudownie jest zmienić środowisko, choćby na weekend, dzień a nawet kilka godzin. Można zostawić w domu wszystko to z czym się współistnieje na co dzień i poczuć się wolnym, nowym człowiekiem. Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana. Wszystko inne ulega transformacji. Dlatego, za każdym razem kiedy powiesz mi, o swoim dysfunkcjonalnym przekonaniu - że już nigdy nie przewartościujesz swoich poglądów, uśmiechnę się, bo wiem, że osoba, którą jesteś teraz jest ulotna i chwilowa, jak wszystkie inne osoby, którymi byłeś. Ludzie przeceniają trwałość swojego gustu. A w gruncie rzeczy, że jesteśmy wciąż niedokończonymi dziełami, kóre błędnie uważają, że jest inaczej.

    Dlatego otwórz swój umysł i ciało na przygodę. Pozwól sobie na rozwój i odkrywanie. Czym innym jest życie, jeśli nie eksploracją siebie i świata?

    Weekendowy pobyt w Warszawie był właśnie takim osobistym renesansem, który pozwolił mi poznać lepiej siebie i moje rośliny. A zatem zacznijmy od początku.

    W sobotę uczestniczyłam w wydarzeniu, którego organizatorem był Cud nad Wisłą. Był to wege festiwal poświęcony słodkościom! Nie wiem czy kiedykolwiek widziałam jednocześnie na oczy tak wiele rozwiązań i połączeń jakie spotkałam na Bulwarze Flotylli Wiślanej. Przeżyłam tam swoje pierwsze spotkanie z kuchnią Indyjską, oferującą między innymi Veg Samosa (pierożki nadziewane ziemniakami, groszkiem i przyprawami), Dal Tadkę (soczewicę z usmażoną cebulką, pomidorami i chilli), Punjabi chana Masala (cieciorkę w sosie pomidorowo-cebulowym), Tapi Potato (ziemniaki z cebulą, podsmażane w indyjskich przyprawach), Veg Upma (Indyjską potrawę z mąki pszennej z przyprawami). Oprócz tego znalazłam takie wspaniałości jak czekoladowe hummusy (popularna potrawa na Bliskim Wschodzie wytwarzana z nasion ciecierzycy), przepiękne wegańskie sushi z owocami, baklavy (deser przygotowany z ciasta listkowego, przełożonego warstwami pokrojonych orzechów), różne warianty naleśników i gofrów (tak, bez jajek, też się da ;)), Spring Rolls'y (ruloniki z surowego papieru ryżowego wypełnione świeżymi warzywami i makaronem ryżowym), kremowe tarty, mocno czekoladowe brownie, desery daktylowo-bakaliowe, musy owocowe i czekoladowe, "chwast foody", czyli burgery z tofu (twarożek sojowy), seitanem (gluten pszenny, łudząco przypominający mięso), kotletem na bazie kaszy jaglanej lub cieciorki, a wszystko to podawane z bukietem świeżych warzyw, roślinnym majonezem, sosem czosnkowym i różnymi pastami pomidorowymi. Palce lizać! Gwoździem programu, były koszerne, wegańskie lody na mleku ryżowo kokosowym, które wzbudziły największy entuzjazm. Czekolada, wanilia, truskawka, kawa, mango, mięta, malina… to tylko niektóre dostępne smaki. Uważam, że takie wydarzenia są niezwykle potrzebne, ponieważ pokazują nieograniczone możliwości kuchni roślinnej. Dieta wegańska jest niezwykle różnorodna! Zaspokaja różne gusta, jest pożywna, smaczna i kolorowa, manifestuje zdrowy styl życia dla siebie, dla zwierząt i dla planety. Według raportu FAO "Livestock's Long Shadow" przemysł zwierzęcy produkuje więcej gazów cieplarnianych, niż cały transport lądowy, morski i powietrzny razem wzięte! Jeżeli interesują Cię zdrowotne aspekty diety roślinnej oraz szkodliwość białka zwierzęcego możesz o tym przeczytać tutaj.








    Niedziela była prawdziwą ucztą! Odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc, które przeplatały się ze zwiedzaniem i spacerowaniem po mieście. Koniecznie musisz do nich zajrzeć kiedy tylko będziesz w stolicy! A oto one:

    KROWARZYWA, ul. Hoża 42 (100% vegan)


    Burgery po brzegi wypełnione świeżymi, zdrowymi roślinnymi składnikami, przygotowane z pasją i miłością do zdrowia, zwierząt i Ziemi. To z pewnością smak jakiego nie zapomnę. Mój wybór to jaglanex, w którego skład wchodzi kasza jaglana, pestki dyni, słonecznika, kolendra i inne zioła, z kolei Mati zamówił Tofexa z wędzonych, marynowanych i grillowanych plastrów tofu. Oba były nieziemskie! W porównaniu do klasycznego burgera w przeliczeniu na 100g to 30% mniej kalorii, 41% więcej błonnika, dokładnie tyle samo białka i 0% cholesterolu. A smak... będzie mi się śnił po nocach! 







    W GRUNCIE RZECZY,  ul. Hoża 62 (100% vegan)


    Lokal w którym zjesz zielono, lokalnie i świadomie. Można tam znaleźć świeże sandwiche, zupy, przystawki, sałatki, przepyszne, domowe ciasta i desery, owocowo-warzywne koktajle i lemoniady, wspaniałe opcje śniadań oraz pyszną kawę z mlekiem sojowym lub owsianym. Zamówiliśmy z Matim na pół (trzeba było zostawić miejsce na inne pyszności) kawałek tortu waniliowo-czekoladowego z malinami i… to była prawdziwa rozpusta. Czas na chwilę stanął w miejscu. Bez wątpienia najlepsze ciasto jakie kiedykolwiek jadłam!







    WEGE MIASTO, Al Solidarności 60a  (100% vegan)


    Raj! Ciasta, lunche, roślinne lody, bez dodatku cukru i stabilizatorów, naleśniki, kofty (pulpety warzywne, np. z pieczonych ziemniaków w jarmużowo-szpinakowym pesto z migdałów i nerkowców), owsiane placuszki, bez cukru, z jabłkami, bananami, migdałami i kardamonem, podawane z bitą śmietaną kokosową, granatem, gruszką, miętą i syropem z agawy, pieczone kawałki bakłażana w pomidorowo-ziołowym sosie z kaparami, topinambur, tortilla… (już cieknie mi ślinka) i wiele wiele innych. Jagodowy, delikatny tofurnik i marchewkowiec z kremem z nerkowców (wszystko bez grama zbędnego cukru) nieskromnie skradły moje serce! Wyjątkowe, tętniące energią miejsce.







    FALAFEL BEJRUT, ul Senatorska 40 


    Serwują najlepsze falafele w mieście! W Bejrucie klientów można spotkać przez cały czas i nic w tym dziwnego. W lokalu królują różnego rodzaju hummusy i falafele serwowane z libańskim specjałem - marynowaną rzepą. Bardzo niepozorne miejsce, które zaskakuje. Po takim jedzeniu nie można czuć się ospałym, za to pełnym energii do działania! 








    VEGAN PIZZA, ul.Poznańska 7 (100% vegan)


    Pierwsza w Warszawie pizzeria wegańska, oferująca ponad dwadzieścia wersji pizzy z takimi składnikami jak: wegański tuńczyk, wegańskie salami, tofu marynowane i wędzone, wegańskie kiełbaski… wszystko pochodzenia roślinnego! Zaskoczyło mnie to jak rewelacyjnie na pizzy smakuje pieczony burak i marchewka! Genialne, kruche ciasto, ser wegański łudząco przypominający w smaku tradycyjny, doskonale dobrane warzywa i owoce… W menu znalazły się również produkty bezglutenowe. Niebo w gębie! 11/10!






    Jestem dumna z tego, że jestem jedną z tych "zielonych".  Jedzenie wyłącznie roślin mnie nie ograniczyło, ono pozwoliło mi pozbyć się złudzeń i stworzyć nową, świadomą podstawę swojego życia. Cieszę się, że coraz więcej osób zdejmuje klapki z oczu i chce widzieć szerzej. Dokonujmy zmian pro aktywnie, zamiast być podmiotem sił zewnętrznych. Jesteśmy kowalami swojego losu a jeśli zrezygnujemy z tej odpowiedzialności, będziemy podlegali czynnikom zewnętrznym, które nas ukształtują. Czy nie warto żyć własnym życiem?

    Robbins Anthony powiedział, że z nowym sposobem jedzenia jest jak z zapachem róży. Jak można wytłumaczyć komuś piękno i zapach, kto nigdy nie miał z nią kontaktu? "Trzeba najpierw poznać róże i pozwolić się oczarować."

    Już Albert Einstein wiedział, że "Nic nie przyniesie większej korzyści ludzkiemu zdrowiu oraz nie zwiększy szans na przetrwanie życia na Ziemi w tak dużym stopniu jak ewolucja w kierunku diety wegetariańskiej." 

    Ps. Wysyłam link do filmiku na YT, w którym można zobaczyć migawki z wycieczki. ROŚLINNIE W WARSZAWIE

    Pps. Ze względu na weekendowe szaleństwa dzisiaj frutariański dzień oczyszczający :) 3majcie się i koniecznie dajcie znać jak Wam się podobał dzisiejszy artykuł. 






















    niedziela, 16 sierpnia 2015

    Jak osiągnąć i UTRZYMAĆ szczupłą, zharmonizowaną sylwetkę? (Część 1)






                     Ile to już razy pomyślałeś, że diety nie są dla Ciebie? Żadna nie działała tak jak tego oczekiwałeś. Na początku wszystko szło świetnie, kilogramy topniały jak czekolada w słoneczny, letni dzień a Ty odczuwałeś dumę z pierwszych sukcesów. Jednak w pewnym momencie zauważałeś, że całe Twoje życie koncentruje się wokół paranoi pilnowania określonych godzin posiłków, rygorystycznego przestrzegania jadłospisu (niekiedy co do grama), liczenia kalorii i makroskładników… Czy rzeczywiście dbanie o siebie polega na podporządkowaniu się pod nieugięte formuły, które ograniczają w znaczny sposób twoją swobodę funkcjonowania oraz zabijają w tobie spontaniczność, radość i chęć eksplorowania świata? Najczęściej wygląda to tak, że na skutek frustracji i zaniedbywania swoich potrzeb pewnego dnia rzucasz wszystko co do tej pory konsekwentnie praktykowałeś, żeby w końcu być szczęśliwym. Ukochane spaghetti z podwójnym serem, gorąca pizza z salami rodem z Włoch, tort Ferrero Rocher, francuskie bułeczki z Nutellą… Wszystko tak fenomenalnie smakuje a Ty nareszcie czujesz się usatysfakcjonowany. Do momentu kiedy następnego dnia wchodzisz na wagę. A może potrzebujesz jeszcze kilku rozpustnych dni aby uświadomić sobie, że twoja dotychczasowa praca poszła na marne? Nagle cudowne kulinarne wspomnienia przykrywają czarne chmury rozpaczy. W takiej chwili wiele byś oddał, żeby cofnąć czas i naprawić swój "błąd". Ale czy nie jest tak, że skoro jakieś działania przyczyniają się do obniżenia twojego samopoczucia, to powinieneś je zmienić? Może zamiast znów zakładać na siebie kajdany dogmatycznej diety warto potraktować swoje emocje i bunt organizmu jako odpowiedź zwrotną? I dokładnie od tej chwili kiedy sobie to uświadomisz zaczynasz metodycznie projektować swoje życie.

                     Nie jesteś tylko tym co widać na zewnątrz. Twój umysł synchronizuje się z Twoim ciałem i przez cały czas wysyła do Ciebie wiadomości. Niestety, rzadko kiedy skupiasz się na odczytaniu ich przekazu, albo pozostawiasz je bez adresu. Każdy organizm ma swoją własną fizjologię, która w pewien sposób odbiega od standardów wypisanych w mądrych książkach. Nikt z nas nie jest przerysowany przez kalkę, dlatego pewnych rzeczy nie można uogólniać. To jak traktujesz swój organizm i w jaki sposób się z nim obchodzisz wpisuje się w Twoją osobistą historię wewnętrzną. Masz wiele indywidualnych cech, których nie ma nikt na całym świecie. Pomyśl, jak wiedza na ich temat ułatwiłaby Ci życie. Bez poznania swojego organizmu nie możesz osiągnąć sukcesu, ponieważ każde Twoje ślepe brnięcie do celu okaże się bezskuteczne. Pamiętam pewną sytuację, która wydarzyła się w mojej głowie, kiedy ważyłam niespełna 49 kg. Leżałam w łóżku przykryta pierzyną pod sam czubek nosa i wspominałam chwile, w których tak bardzo chciałam osiągnąć taką wagę. Niemal czułam na sobie promieniującą ekscytację jaka towarzyszyła mi w drodze do tej ambicji. Jednak kiedy marzenie przestało być tylko wizją - nie byłam szczęśliwa. I nagle wszystkie obietnice i oczekiwania płynące ze spotkania się z własnym ideałem stały się puste jak wydmuszka. Czułam się rozczarowana, bo ani nie podobałam się sobie ani nie miałam siły podobać się innym. Co gorsza, straciłam wszystko czym jest kobieta i (to zabrzmi brutalnie) zgubiłam erudycję kim/ czym jestem. Myślę, że ty również spotkałeś się z podobną sytuacją. Wszyscy kiedyś czegoś bardzo pragnęliśmy i niejednokrotnie kiedy doczekaliśmy się pomyślności okazywało się, że to wcale nie daje nam  spełnienia. Wiesz dlaczego? Bo, nie rozpoznajemy swoich prawdziwych życzeń! Bardzo często potrzeba schudnięcia tak naprawdę jest tłumieniem tego, że pragnie się akceptacji i miłości. Może również wiązać się z chęcią podniesienia samooceny czy zwiększenia swojej atrakcyjności. Pewne jest, że bez dokładnego poznania swojego prawdziwego oblicza nie pozbędziesz się wszystkich sprzeczności jakie się w Tobie burzą a podejmowanie działań zastępczych, które rzekomo mają zaprowadzić Cię do wiecznej szczęśliwości stanie się tylko fasadą radości.   

                      Jednakże, wszyscy chcemy być zdrowi. Niezależnie od tego jaką masz pracę, hobby, kolor skóry, czy orientację seksualną - zależy Ci na własnej samorealizacji, w mniejszym lub większym stopniu. Zdrowie jest fundamentem, który daje Ci bezpieczeństwo i energię niezbędną do kształtowania swojego życia. Nie można go jednak osiągnąć traktując swój organizm jak kosz na odpady, w który można wkładać wszystko co tylko pozornie dobrze wygląda i smakuje. Śmieci nie rozkładają się łatwo. Wiele z nich zalega w tkankach twojego ciała, nie wspominając już o pleśni w jelicie grubym… (spektrum ogromnej liczby chorób).

    Na początek odpowiedz sobie na poniższe pytania, które będą Twoim filarem budowania komunikacji i więzi między Tobą a swoim wnętrzem. 


    1. (Weź świadomy, głęboki wdech. Usiądź w ciszy i zamknij oczy. W naturalny sposób wypuść powietrze.) Co mówi do mnie w tym momencie mój organizm? Czy czuje się dobrze?
    2. (Pozwól swojemu ciału aby to ono zdecydowało co jest teraz dla niego najlepsze. Poczuj jego ciężar, jego obecność.) W jakiej pozycji pragnie teraz znajdować się moje ciało? Czy ma ochotę leżeć bezwładnie, czy potrzebuje ruchu i ekspresji?
    3. (Przyjrzyj się sobie uważnie. Bądź ze sobą szczery. Dostrzegaj cechy ujemne, ale zwróć szczególną uwagę na dodatnie). Jak wygląda moja sylwetka? Czy sygnalizuje ona harmonię między ciałem i umysłem? 
    4. (Stań wyprostowany przed lustrem, możesz to zrobić nago. Takie intymne spotkania ze samym sobą są niezwykle potrzebne i nie muszą być trudne, jeżeli spojrzy się na siebie z miłością.) Jakie emocje się we mnie budzą kiedy przyglądam się sobie w lustrze?

    TO WŁAŚNIE KOMUNIKACJA Z WŁASNYM ORGANIZMEM POMOŻE CI UKSZTAŁTOWAĆ TWOJĄ SYLWETKĘ, KTÓRA BĘDZIE WYRAZEM RÓWNOWAGI METABOLICZNEJ, ENERGETYCZNEJ I EMOCJONALNEJ.


    Jak zatem budować zgodę między sobą a swoją fizjonomią? Jak osiągnąć piękną sylwetkę i nie martwić się ograniczeniami? Przedstawię Ci 10 sposobów jak rozpocząć efektywną współpracę ze swoim ciałem i umysłem… ale nie wszystko od razu. Stumilowa podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku, dlatego to na nim się dzisiaj skupimy.

    1. Pierwszą rzeczą jaką musisz zrobić, to zerwać ze wszystkimi durnymi stereotypami, które przyjmowałeś za ortodoksyjne credo. 

    Żeby wypracować dobre nawyki, najpierw musisz się dowiedzieć, jakie zachowania służą Twojemu zdrowiu i samopoczuciu. 

    Zapomnij o wszystkich stałych porach posiłków, o tym, że trzeba wypijać przynajmniej 2 litry wody dziennie,  jeść co trzy godziny, że nie wolno zapominać o chudym nabiale,  (o ile w ogóle powinieneś go wkładać do ust) o tym, że kolacja powinna być mizerna i nudna… przestań liczyć kalorie i zastanawiać się co możesz zjeść, żeby nie przytyć. Spakuj te wszystkie uprzedzenia w walizkę i wyrzuć przez okno. To, że jednej osobie świetnie służą, nie znaczy, że masz powielać taki wzorzec zachowań. TY JESTEŚ WYJĄTKOWY! JESTEŚ ZUPEŁNIE INNY! POMYŚL O SOBIE! Zacznij od tego na co masz ochotę zaraz po przebudzeniu. Czy jesteś głodny? A może zupełnie nie i na siłę faszerujesz się owsianką? Nieprawdą jest, że śniadanie trzeba zjadać w przeciągu pół godziny od przebudzenia. Wszystko zależy od tego jaki prowadzisz tryb funkcjonowania. Zjedz śniadanie kiedy poczujesz się głodny. Być może będzie to od razu po przebudzeniu albo dopiero gdy dotrzesz na uczelnie? Być może po porannym treningu, a może czujesz głód dopiero po pierwszej godzinie pracy? Zastanów się też na co masz apetyt. Żeby jednak odpowiedzieć na to pytanie, musisz mieć nieskazitelne zaufanie do siebie. Nie chodzi o to, żebyś jadł rzeczy, które Cię psują i szkodzą Twojemu zdrowiu. Ja np. na śniadanie jem wyłącznie owoce. Uwielbiam ich smak i słodycz, które wprowadzają mnie w dobry nastrój.  Przez to, że z niczym ich nie łączę, pozwalam im nie fermentować w moim przewodzie pokarmowym. A zasada komponowania pokarmów jest niezwykle istotna. Nasz organizm to w końcu biologia, a układ trawienny stoi na jej czele. Ktoś może powiedzieć - "Ale przecież śniadanie jest pobudką dla organizmu i przyspiesza metabolizm!". Może niech organizm sam zdecyduje, kiedy chce się ożywić? Po drugie po co przyspieszać metabolizm? Żeby się szybciej zużywać i starzeć? Pozwól mu pracować na jego optymalnym poziomie! Nie podejmuj działań, które na siłę ingerują w jego pracę. Podporządkuj się swojemu organizmowi przez pierwsze 50 lat swojego życia a potem, przez kolejne 50 on będzie podporządkowywał się Tobie.

    W następnym poście podzielę się z Tobą pozostałymi dziewięcioma, fenomenalnymi narzędziami, a każde z nich oparte jest na moich własnych doświadczeniach. Abyś mógł bezpośrednio wprowadzić je w swoje życie i dostosować do swojej indywidualności, proszę Cię żebyś przez te kilka dni przeanalizował swój dotychczasowy sposób odżywiania i co dzięki niemu zawdzięczasz. Możesz zrobić to podczas kilkuminutowej medytacji ale możesz także wyspowiadać się przed kartką papieru, albo myśleć o tym zanim zaśniesz. Ważne, abyś w pełni uświadomił sobie sposób w jaki traktujesz siebie i nie obchodził się z jedzeniem jak z przypadkiem. Na wspaniałe rezultaty trzeba cierpliwie czekać, jednak wyobraź sobie jak diametralnie zmieni się Twoje życie, kiedy zaczniesz panować nad swoim ciałem i umysłem już na zawsze.

    Ps. Rozważam nagranie video w ramach drugiej części dzisiejszego postu. Jestem ciekawa co Ty na to? :)






















    niedziela, 9 sierpnia 2015

    Spojrzenie w przeszłość: mój problem kompulsywnego jedzenia






                           Jest późny wieczór. Wszyscy domownicy są zajęci życiem, kiedy w Twojej głowie nagle rodzi się podstępny plan. Ochota jest tak ogromna, że z trudem możesz się jej oprzeć. Próbujesz odciągnąć od siebie tę ruminację, jednak bezskutecznie. Jesteś już zmęczony całodniowym odmawianiem sobie wszystkiego. Zasłużyłeś na to, aby w końcu porządnie się najeść. Schodzisz na palcach do kuchni, sprawdzając czy nikogo nie ma w pobliżu. Wiesz co chcesz zrobić i nikt nie może Ci w tym przeszkadzać ani broń boże Cię nakryć! Kiedy już czujesz się wystarczająco bezpiecznie, otwierasz wrota do swojej królewskiej lodówki. Teraz jesteście już tylko we dwoje. Ty i ona… Pachnie tak cudownie a jedzenie wręcz do Ciebie woła! Nagle wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Cel jest tylko jeden. W końcu porządnie się najeść. Zegarek wskazuje już wpół do 22. A Ty znajdujesz się w innym wymiarze, opętany ogromną potrzebą pochłaniania wszystkiego co spotykasz na swojej drodze. Teraz, kiedy już wszystko zostało "sprzątnięte", jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki budzisz się z tego przerażającego amoku…  zupełnie jakby ktoś zdjął z ciebie klątwę... To jak jeden wielki koszmar. Jak mogłeś aż tyle w sobie pomieścić? Rozpoczynasz wewnętrzny dialog a Twoje sumienie podnosi bezwładną głowę. Już za późno… Znowu to zrobiłeś. Dlaczego nie potrafisz wytrzymać chociaż jednego dnia na diecie? Rano twój poziom motywacji był przecież na świetnym poziomie jednak z każdą kolejną godziną jakby zupełnie się wypalił. Bateria wewnętrznego samozaparcia została wyładowana? Ociężale zbierasz swój przepełniony żołądek sprzed kuchennego blatu… lub może krzywdziłeś się w jakimś innym, intymnym miejscu, np. w łazience? Dosłownie - krzywdziłeś. Nie był to przecież wyraz dbania o siebie. Właściwie nie do końca jesteś świadomy jak wiele tak naprawdę zjadłeś. Kilka godzin spędzasz na bezsennych przemyśleniach, ciężkich od jedzenia, poczucia winy i wstydu… Dobrze, że chociaż nikt się o tym nie dowie. Sytuacja jednorazowa… Jutro na pewno sobie poradzisz… To było coś w stylu ceremonialnego rozstania się z pewnym etapem w twoim życiu… Etapem kompulsywnego objadania się.

                        Mija kolejny dzień a Ty masz fatalny humor. Twój organizm ciągle jeszcze nie strawił wczorajszej uczty. Od rana nie jesteś w stanie włożyć niczego do ust, jednak kiedy wracasz ze szkoły sytuacja błyskawicznie się zmienia. Twój mózg znowu domaga się energii! I tym razem to musi być coś bardzo słodkiego! Wspaniała czekolada z orzechami z każdym kolejnym kęsem smakuje coraz gorzej, jednak to zupełnie w niczym nie przeszkadza - nie można przecież zostawić jej bez dobrej opieki. Lody waniliowe już wychodzą Ci nosem a na widok kolejnej pralinki Lindor robi Ci się słabo. Prawdę mówiąc w ogóle nie masz na nie ochoty, po prostu podkarmiasz swój zły nawyk. Zupełnie nie wiesz dlaczego, ale z jakiegoś konkretnego powodu musiałeś znowu się tego dopuścić. Początkowe uczucie nieziemskiej rozkoszy przeradza się w odrazę do siebie. Niemal czujesz jak Twoje ograniczenia stają się Twoim więzieniem. Co masz teraz zrobić? Jesteś w tym zupełnie sam… Normalni ludzie tak nie robią. Zaczynasz więc tuszować swój problem, z którego nikomu się nie zwierzasz. Czasami wydaje Ci się, że zacząłeś go kontrolować. Jednak w swoich myślach wciąż nie czujesz się swobodnie. Nieustannie kamuflujesz tajemnicę i wciskasz ją w najdalsze zakamarki swojego umysłu. Nigdy jednak nie możesz być w pełni spokojny, ponieważ nie przewidzisz z której strony zaatakuje pokusa… A jeżeli znów przeciąży siłą twoją wolę, na pewno jej ulegniesz.

                      To rzeczywiste obrazy pewnego etapu w moim życiu, którymi nie dzieliłam się przez bardzo długi czas. Właściwie dopóki nie dowiedziałam się, że kompulsywne jedzenie nie jest wyłącznie moim problemem. Była to eksplozja niekończących się kulinarnych pragnień, które nawarstwiały się z każdym dniem przestrzegania restrykcyjnej diety. Kiedy jest się modelką, nie można pozwolić sobie na odstępstwa. Każdy nadprogowy centymetr nie tylko obraca w proch twoje marzenia, ale przede wszystkim doprowadza cię do ruiny psychicznej. Tyle trudu zajęło mi wypracowanie "idealnych" wymiarów, że musiałabym upaść wtedy na głowę, żeby to tak po prostu zniweczyć. No dobrze, ale skoro czułam jakie to wielkie wyzwanie dla mojego organizmu, to dlaczego się go podjęłam? W tamtym czasie modeling był moją jedyną radością. Z ogromnym zaangażowaniem uczyłam się raczkować po jego scenie, a kiedy opanowałam już sztukę chodzenia, straciłam dla niego głowę. Cieszyłam się, że mogę stać się maleńkim elementem niezwykle ekscytującego świata, stworzonego dla kobiet a rządzonego przez mężczyzn. Niestety obciążenia, z którymi wówczas musiałam się zmierzać, nie pozwalały mi normalnie funkcjonować. Nie sądziłam, że kiedykolwiek o tym napiszę, ale moje osobiste doświadczenia nauczyły mnie wiele prawdy o sobie i ludziach. Każdy rok swojego liceum zaczynałam będąc kimś innym. I to właśnie pozwoliło mi na trafną analizę swojego szkolnego środowiska. W pewnej chwili, poczułam się nawet z niego odseparowana wyłącznie dlatego, że nie wpisywałam się w schematyczne oczekiwania moich rówieśników. Nie sądzę jednak aby był to dzisiaj mój znak ujemny. Przeciwnie. Stałam się osobą świadomą o niezależnych poglądach. Zanim to się jednak stało, musiałam przejść przez długą drogę.  Pamiętam chorobliwie zmarznięte dłonie, siniaki pojawiające się z błahych powodów, apatyczny nastrój, ciągłe zmęczenie zamknięte w zimnym grymasie twarzy, paraliżujący chłód i napięcie związane ze zmianą klasy oraz niestabilną sytuacją rodzinną. Moim pocieszeniem stało się wówczas jedzenie, które w tamtym okresie nabrało cech boskich. I tak z wystawowego manekina, w niespełna 7 miesięcy osiągnęłam apogeum swojej wagi, która szacowała się na 200% zawodowej. W tamtym okresie wiele osób (również mi bliskich), cieszyło się z mojej "porażki". Pragnę jednak podkreślić, że  tak naprawdę nigdy się jej nie doczekają. Nie trudno się domyślić, że moja "skandaliczna" sytuacja nie umknęła uwadze perorującego miasteczka. Nie istnieją przecież gorętsze tematy niż niepowodzenia naszych znajomych. Mimo wielkiej afery, byłam tym wszystkim przejęta wyłącznie na początku, ponieważ przez cały ten czas towarzyszyła mi jedna myśl. Wiedziałam, że pewnego dnia wszystko zmienię. Dzisiejszy świat jest olśniewający, ale w środku cuchnie zgnilizną. Jak mogliśmy aż tak się zepsuć, żeby wartościować ludzi na podstawie wyglądu? Gdzie się podział człowiek?

    Postanowiłam, że chcę Ci o tym opowiedzieć tylko dlatego, żebyś nie musiał czuć się wtedy tak jak ja. Potrzebowałam prawie dwóch lat, żeby powrócić do siebie i nauczyć się słuchać swojego organizmu od początku. Lekcje z przeszłości pomogły mi ukształtować swój charakter, ale ten proces wciąż nie został zakończony. Empatia, nieustanna praktyka i niezawodna obserwacja - stały się narzędziami, które pomogły mi dokonać efektywnych zmian nie tylko w swoim, ale także w życiu innych. Największą nagrodą stało się dla mnie realizowanie swoich pasji i pomoc drugiemu człowiekowi.

    Dzisiaj chcę Ci opowiedzieć w jaki sposób należy obchodzić się z "napadami wilczego apetytu". Zdaję sobie bowiem sprawę, jak destrukcyjne są skutki tych ataków. Nie udawaj, że ten problem Cię nie dotyczy, jeśli czytając wcześniejszą wizualizację poczułaś, że piszę o Tobie. Kiedy rozbierzesz go na części, zauważysz, że jego anatomia składa się z dwóch formacji. Formacji psychicznej, która destabilizuje formację cielesną oraz z formacji cielesnej, która dezorganizuje formację psychiczną. Słowa formacja użyłam celowo, ponieważ sugeruje ono współudział wszystkich procesów zachodzących w danej sferze. I tak np. niepozorne problemy w szkole, w przyszłości mogą rzutować na sposób radzenia sobie z obowiązkami. Układ stresowy ma pamięć doskonałą, a zatem wszystkie jego przeciążenia, nawet jeśli zostały wyparte z pamięci, są obecne w Twoim ciele i zawarte w biografii Twojego ciała i umysłu. Sytuacje stresowe wprowadzają organizm w stan kryzysowy i żeby sobie z nim poradzić potrzebuje on dużego nakładu energii. Chwila, chwila.. ale kto dokładnie potrzebuje tej energii? (Podejrzewam, że znasz odpowiedź.) Twój mózg! Jeżeli w warunkach silnego przeciążenia lub przewlekłego stresu, postępujemy zgodnie ze strategiami tłumienia układu stresowego znajdujemy się w dużym niebezpieczeństwie pułapek własnego umysłu. Kompulsywne jedzenie jest właśnie jedną z tych machinacji.


    1. Pierwszą rzeczą jaką musisz zrobić jest uświadomienie sobie swojego problemu. Dopóki alkoholik nie zidentyfikuje własnego uzależnienia nie może rozpocząć terapii. Tak samo jest z każdym innym nałogiem. Zdanie sobie sprawy z jego istnienia pozwala Ci dokładne przyjrzeć się jego budowie. Nierzadko ucieczka w narkotyki te mniej i te bardziej legalne - czyli również w jedzenie, jest spowodowana nierozpoznaniem własnych emocji. Zastanów się teraz, jakie uczucia towarzyszyły Ci najczęściej podczas nieopanowanej żądzy jedzenia. Czy było to rozdrażnienie? Stres? Podniecenie? A może bezradność? Chwyć w objęcia swoje emocje i zamiast je odtrącać - zaopiekuj się nimi. Są częścią Ciebie. Twoje uczucia są Twoimi dziećmi, ponieważ to w Tobie przychodzą na świat. Kiedy się od nich oddalasz, zbliżasz się do ich wielkiego wybuchu. Kiedyś w końcu przychodzi granica każdej wytrzymałości. Kompulsywne jedzenie jest jedną ze strategii tłumienia obciążenia układu nerwowego. 

    2. Twój mózg jest poddawany nieustannemu treningowi. Permanentne powtarzanie pewnych zachowań prowadzi do wytworzenia specyficznych połączeń neuronalnych, które wbudowują się w pamięć mózgu. Jeżeli w drodze do pracy, codziennie przechodzisz koło piekarni wabiącej Cię zapachem świeżo wypiekanych drożdżówek, Twój mózg zapamięta Twoje wrażenia zmysłowe. A zatem spacer do pracy będziesz kojarzył Ci się odtąd z silnym apetytem na coś słodkiego. Twoja sieć neuronowa jest jednak plastyczna. Chociaż pamięć w ciele migdałowatym nie ginie, możliwe jest wytworzenie nowego szlaku neuronalnego. Dlatego aby wyzbyć się złych nawyków, trzeba stopniowo zastępować je lepszymi. Jeżeli rozpoznasz okoliczności, w których odczuwasz gwałtowny popęd do jedzenia i zaczniesz świadomie usuwać je ze swojego życia, przestaniesz być magnesem, który przyciąga pokusę.

    3. Nie tylko jednak Twoja strefa psychiczna jest winna brutalnym napadom głodu, ale także to jak jesz i jak traktujesz swój dom - organizm. Mózg, który ma pierwszorzędne zapotrzebowanie na energię czasami nie może przebić się w stosunku do ciała. (Możesz pogłębić wiedzę na ten temat tutaj.) Podrzuca Ci wówczas myśli krążące wokół jedzenia, ponieważ jest niedożywiony. Dlatego ogromną głupotą jest podejmowanie się kuracji odchudzającej, która nie jest dostosowana akuratnie do potrzeb Twojego organizmu. Niejednokrotnie wygląda to tak, że niemiłosiernie ucina się kalorie, albo grupy pokarmowe, takie jak węglowodany - co nie tylko okazuje się olbrzymim szokiem dla całego organizmu, ale również ma krótkofalowe, oczekiwane rezultaty. Jeżeli zauważasz u siebie symptomy niekontrolowanego "rzucania się" na jedzenie powinieneś w tej właśnie chwili wyzbyć się wszystkich narzucanych sobie wcześniej ograniczeń, ponieważ jak sam widzisz - one zawiodły. Jedzenie powinno odbywać się w naturalny sposób a Twój organizm jest zobowiązany samoistnie się o nie upominać. Zanim to się stanie musisz uwolnić się ze wszystkich kajdan manipulacji, które ukrywają się w zewnętrznych bodźcach, błędnych sygnałach, stresie czy doświadczeniach życiowych. Dopiero kiedy poczujesz się w pełni niepodległy wobec złudzeń, możesz zacząć bezwzględnie polegać na informacjach przekazywanych przez Twój organizm.

    4. Kolejną niepokojąca sprawą, jest fakt, że wielu ludzi odczuwa niezwykle silną więź z jedzeniem. Traktuje je nie tylko jako pocieszenie czy nagrodę, ale odprawia wokół niego także wiele niepokojących rytuałów, takich jak choćby rozpuszczanie w ustach kostki czekolady a następnie paniczne jej wypluwanie. (Pomińmy fakt, że trawienie zaczyna się już w jamie ustnej.) Wszystko tylko po to, żeby chociaż przez chwilę odczuwać przyjemność. Dobrą metodą eliminacji tego typu zachowań jest znalezienie innego satysfakcjonującego zajęcia, które skierowane jest na nasze zrealizowanie. Czasami wystarczy wyjście na spacer, rozmowa z przyjacielem, czy dobra książka. Jedno jest pewne, trzeba unikać destrukcyjnej nudy. Ona pozwala by do Twojego umysłu wkradały się nieproszone natrętne myśli. Jeżeli jesteś łasuchem i często masz ochotę na słodycze naucz się przygotowywać ich zdrowe alternatywy. Dzięki temu nie tylko będziesz mógł spełnić swoje życzenie, ale także będziesz pewny, że dbasz o swoje zdrowie. 

    5. Cenną praktyką jest uroczyste spożywanie każdego posiłku. Kiedy przygotowujesz dla siebie śniadanie, ciesz się z możliwości jego przygotowania. Delektuj się jego smakiem, uświadamiaj sobie jak długą drogę musiało pokonać aby mogło gościć na Twoim talerzu. Nie pozwól aby cokolwiek Cię wówczas rozpraszało. Bądź tylko Ty i Twoje jedzenie. Nie myśl o problemach ani obowiązkach. Zapewne wiele razy przegryzałeś coś w biegu i nawet nie zdążyłeś się zorientować co i kiedy właściwie zjadłeś. Dlatego od teraz skup swoją uwagę tylko na tej chwili, w której się znajdujesz. Dostrzeżesz wówczas w sobie niesamowite pokłady wdzięczności i koncentracji. Dzięki tej praktyce Twój mózg zapamięta moment konsumowania przez Ciebie posiłku a Ty nie będziesz głodny fizjologicznie ani emocjonalnie tuż za kwadrans.

    6. I ostatnie, najistotniejsze- rozmawiaj ze sobą. Żeby świadomie i szczęśliwie kształtować swoją wizję siebie, trzeba zdawać sobie sprawę na jakim etapie życia jest się aktualnie.  Nie musisz się wszystkim podobać. Nie szukaj akceptacji na zewnątrz bo nigdy jej tam nie znajdziesz. Ludzie nie lubią ludzi, którzy odnoszą sukcesy i wykorzystują każdą sytuację żeby podcinać im skrzydła. Przede wszystkim skup się na sobie i eksploruj swoje wnętrze. Zdziwisz się jak uważny wgląd pozwala uwolnić się od wszystkich napięć i konfliktów. Bądź nastawiony na swoje potrzeby i uważnie je interpretuj. Nie myśl w ten sposób: "muszę się najeść na zapas", "od jutra będę się już trzymał", "raz na jakiś czas nic się nie stanie". Sądzę, że doskonale zdajesz sobie sprawę, że są to kłamstwa, którymi zagłuszasz swoje sumienie. To że właśnie teraz masz ochotę "solidnie się nawpieprzać" może być skutkiem zablokowania emocji, których nie jesteś świadomy, ponieważ starasz się je od siebie odseparować. Ale może również być efektem tego, że źle się odżywiasz albo nie traktujesz siebie z szacunkiem. I to ostatnie pojęcie jest pionierem, w kwestii dbania o siebie. Mimo, że na ogół jesteśmy egoistami to jednak zapominamy o centralnych potrzebach - takich jak ruch, holistyczne zdrowie, praca nad sobą, nieustanna edukacja i rozwój. Żeby osiągać wielkie rzeczy, trzeba wyjść ze strefy komfortu.

    Bądź aktywny w chwili ataku. Nie poddawaj się jemu bez walki. Nie pozwól by zawładnął Twoim ciałem i umysłem. Zdiagnozuj jego kierunek. Czy na prawdę jesteś głodny? Czy chcesz po prostu odpocząć od codziennych problemów? A może dawno nie robiłeś czegoś co przynosi Ci uśmiech i szczęście? Jeżeli rozpoczniesz solidną pracę nad sobą, w rezultacie uda Ci się osiągnąć stan, w którym Twoje impulsywne jedzenie stanie się strefą, którą będziesz mógł trzymać w szachu. Z własnego doświadczenia wiem, że zanim będziesz mógł czuć się bezpieczny, czeka Cię dużo indywidualnej pracy. I nawet jeśli pewnego dnia poczujesz się już ostatecznie oswobodzony, musisz nieustannie zabiegać o to żebyś to właśnie TY RZĄDZIŁ I DECYDOWAŁ O SWOIM ŻYCIU.































    poniedziałek, 3 sierpnia 2015

    Gdzie się podziało Twoje TERAZ?



    DLACZEGO NIE POTRAFISZ SIĘ CIESZYĆ Z ZAPINANIA GUZIKÓW?


    Czy zastanawiałeś się kiedyś jak wielką radością jest branie prysznica? Albo jak cudownym źródłem szczęścia jest mycie zębów? Jeżeli nie, to właśnie przegapiasz świetną okazję. Okazuje się, że te prozaiczne czynności mogą być niezwykle przyjemne. Podobnie jest ze zmywaniem naczyń, przygotowywaniem śniadań a nawet zapinaniem kurtki na suwak. Zapewne te błahe, rutynowe czynności wykonujesz każdego dnia jak większość ludzi - automatycznie. Czynisz mechaniczne ruchy analizując w myślach jak wiele masz jeszcze dziś do zrobienia będąc rozdartym między jutrem a wczoraj. A gdzie się podziało Twoje teraz?

    Zupełnie w taki sam sposób jak kształtujesz w sobie nawyk codziennego zmieniania bielizny, picia porannej kawy czy codziennego czytania - tak samo musisz wyrobić sobie nawyk bycia wolnym. Wolnym od czego? Zarówno przeszłość, która dostarcza nam smutku i żalu tak jak i przyszłość budząca niepokój i zmartwienie mogą być więzieniem. Więzieniem, z którego musimy się wydostać. Teraźniejszość zawiera w sobie zarówno przeszłość jak i przyszłość. Na pewno zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś w stanie zmienić tego co się stało, jednak doznane w przeszłości doświadczenia są obecne w Twoim Teraz. Możesz dzięki temu wejść z nimi w interakcję i je przekształcać. Możesz także wpłynąć na przyszłość. Jesteś w stanie już dzisiaj czuć, że Twoje dzieci i wnuki istnieją w Tobie, nawet jeśli jeszcze nie przyszły na świat. Kiedy spojrzysz na drzewo zimą, nie będzie na nim liści, kwiatów ani owoców. Jeżeli uda Ci się jednak spojrzeć w głąb tej rośliny zdasz sobie sprawę, że liście, kwiaty i owoce są już w niej zawarte. To nie łatwe, ale tylko kiedy nauczysz się postrzegać wszystkie rzeczy w świetle międzyistnienia i współzależności uwolnisz się od takich pojęć jak koniec i początek, narodziny i śmierć, wnoszenie i opadanie. Zauważ, że chmury nie umierają. Mogą jedynie zmienić się w śnieg lub w lód. Nigdy nie stają się niczym. Pierwsza zasada termodynamiki mówi "nic się nie rodzi i nic nie umiera; wszystko ulega transformacji".

    Kiedy siedzisz lub idziesz czuj się swobodnie. Pozwól by wypełniała Cię lekkość i radość. Idąc przed siebie uświadom sobie w pełni swoje istnienie, ponieważ każdy Twój krok jest uroczystością.  Poruszanie się w taki sposób to celebrowanie życia. Niestety, prawdopodobnie jesteś przyzwyczajony do życia w pośpiechu i robisz to od dawna. Tymczasem co jest Ci więcej potrzebne abyś naprawdę był szczęśliwy? Niektórzy ludzie są zmuszeni brać udział w wojnach, są prześladowani ze względów politycznych i religijnych, czy siedzą w więzieniu. Ty natomiast znajdujesz się w otoczeniu, które zapewnia Ci wiele wolności. Masz mnóstwo powodów do szczęścia, tylko nie zauważasz ich. Traktujesz je jako oczywistość. Tymczasem odkrycie w sobie energii uważności pozwoli Ci to dostrzec i jednocześnie docenić. Staniesz się wówczas bezpośrednim świadkiem swojego przebudzenia. Za pomocą oddechu, kroków i uważności w dowolnym momencie jesteś w stanie wygenerować radość i szczęście. 

    JAK RADZIĆ SOBIE Z NEGATYWNYMI EMOCJAMI?


    Uważność stanie się Twoim spokojem podczas burzy. Gdy przeżyjesz jakąś życiową katastrofę, w Twoim organizmie pojawi się ból a Ty poczujesz silną emocję - uważność pomoże Ci rozpoznać co się dzieje. Będziesz wtedy w stanie zrobić coś co pozwoli Ci złagodzić i uspokoić cierpienie. Kiedy jesteś rozdrażniony lub wściekły zaakceptuj ten stan. Nie próbuj zmienić odczuwanego przez siebie zdenerwowania. Nie tłum go i nie odpychaj od siebie. Po prostu pozwól mu istnieć. Łagodnie weź negatywną emocję w objęcia i nawiąż z nią kontakt. Nie możesz przysłonić bolesnej emocji konsumpcją, taką jak jedzenie, słuchanie muzyki, włączanie do rozmowy wszystkich wokół siebie, albo serfowanie po Internecie. Pozwalasz w ten sposób narastać Twojemu cierpieniu. Napięciem nie musisz się zajmować od razu. Lepiej, gdy wzmocnisz się wcześniej uczuciem radości. Brzmi to mało realistycznie? Kiedy pacjent musi poddać się operacji, chirurdzy każą mu zazwyczaj jak najwięcej odpoczywać, aby jego organizm się wzmocnił i mógł sobie poradzić z trudnościami towarzyszącymi zabiegowi. Dokładnie w taki sam sposób rozpuszcza się negatywne emocje - wytwarzając w sobie wcześniej drugą, przeciwstawną energię. To energia uważności. Jeżeli nosisz w sobie wyłącznie energię gniewu, zaczniesz mówić i robić rzeczy, które mogą spowodować cierpienie. Kiedy jednak wyzwolisz w sobie drugi rodzaj energii możesz się dobrze zająć swoją złością. Będą wtedy obecne w Tobie dwie energie: energia cierpienia i energia uważności, która dostrzega i bierze w objęcia Twój ból, tak jak matka bierze na ręce swoje płaczące dziecko. Twoja troska o samego siebie zmniejsza Twój ból. Ty jesteś matką, a cierpienie jest Twoim dzieckiem. Kiedy zastosujesz te wskazówki w praktyce, momentalnie poczujesz ulgę. Każdy człowiek jest w stanie opanować tę sztukę i zobaczyć prawdę o sobie. Pytanie tylko, czy się tego pragnie?

    "Moje drogie cierpienie, moja droga rozpaczy, mój drogi gniewie, wiem, że we mnie jesteście. Jestem obecny. Zajmę się wami."


    DLACZEGO WARTO PRAKTYKOWAĆ UWAŻNOŚĆ W CODZIENNYM ŻYCIU?

    Gdy siedzisz, rozluźnij się i emanuj pięknem. Każdy z nas ma w sobie świeżość i piękno. Nie musisz nadawać temu zajęciu żadnej innej formy. To co robisz jest Twoją praktyką. Przez cały czas masz kontakt ze swoją planetą. Gdy wkładasz do ust jedzenie, nie pozwalaj błądzić umysłowi. Niech skupi się na pożywieniu. Jeżeli w czasie jedzenia, będziesz przeżuwał swoje zmartwienia i cierpienie - nie będziesz zdrowy. Naucz się jeść w taki sposób żebyś odzyskał kontakt z chwilą obecną. To co robisz jest Twoją praktyką. Jeżeli w trakcie jedzenia rozmyślasz o  swojej pracy, nie jesz w sposób uważny. Spożywając kawałek chleba, zobacz również ziarna pszenicy, deszcz, słońce i wspaniałe pole porośnięte zbożami. Zrozumiesz, jak dużo pracy włożono w stworzenie trzymanej przez Ciebie kromki chleba. Nie wymaga to wcale wielkiego wysiłku - wystarczy, że nie pozwolisz umysłowi wejść w strefę myślenia i planowania. To właśnie uważność, która pomoże Ci dostrzec, że jedzenie na Twoim talerzu jest prawdziwym cudem! Spróbuj od teraz spojrzeć na swoje jedzenie w innej perspektywy.  Kiedy kogoś kochasz najpiękniejszą rzeczą jaką możesz mu podarować jest Twoja obecność. Miłość jest byciem dla drugiej osoby. Kiedy pracujesz, możesz być szczęśliwy niezależnie od tego czym się zajmujesz. Nie ma znaczenia czy czyścisz toalety, robisz coś w ogrodzie, czy układasz dachówkę. Możesz czerpać z tego wszystkiego radość. Pewnie teraz zapytasz "Jak można czerpać przyjemność z czyszczenia ubikacji?" Wyobraź sobie jednak, jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyś jej nie miał. Twoją praktyką jest czerpanie przyjemności ze wszystkiego, co robisz! Kiedy gotujesz, możesz się cieszyć, że masz jedzenie i kuchenkę gazową. Dzięki zmywaniu naczyń możesz w piękny i godny sposób zasiąść do celebrowania swojego posiłku.

    Możesz być zadowolony w każdym momencie i masz do tego prawo. Kiedy nauczysz cieszyć się chwilą obecną, przestaniesz za wszelką cenę dążyć do osiągnięcia czegoś innego. Źródłem szczęścia jest Twoja uważność i koncentracja. Jeżeli jesteś świadomy tego, że oddychasz - jesteś szczęśliwy.

    Może Ci się to wydawać zabawne, ale pisząc dla Ciebie ten post przykleiłam sobie do monitora kartkę z napisem "oddychaj!". Wiem jak łatwo jest o tym zapomnieć i traktować sumę wdechów i wydechów jako bezsprzeczność i ewidentność. Jaki jest jednak sens w traceniu czasu na nieobecne życie skoro daje nam ono tak wiele wspaniałych okazji do tego by się uśmiechać?

    Radość z codzienności. To właśnie sztuka życia.