niedziela, 9 sierpnia 2015

Spojrzenie w przeszłość: mój problem kompulsywnego jedzenia






                       Jest późny wieczór. Wszyscy domownicy są zajęci życiem, kiedy w Twojej głowie nagle rodzi się podstępny plan. Ochota jest tak ogromna, że z trudem możesz się jej oprzeć. Próbujesz odciągnąć od siebie tę ruminację, jednak bezskutecznie. Jesteś już zmęczony całodniowym odmawianiem sobie wszystkiego. Zasłużyłeś na to, aby w końcu porządnie się najeść. Schodzisz na palcach do kuchni, sprawdzając czy nikogo nie ma w pobliżu. Wiesz co chcesz zrobić i nikt nie może Ci w tym przeszkadzać ani broń boże Cię nakryć! Kiedy już czujesz się wystarczająco bezpiecznie, otwierasz wrota do swojej królewskiej lodówki. Teraz jesteście już tylko we dwoje. Ty i ona… Pachnie tak cudownie a jedzenie wręcz do Ciebie woła! Nagle wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Cel jest tylko jeden. W końcu porządnie się najeść. Zegarek wskazuje już wpół do 22. A Ty znajdujesz się w innym wymiarze, opętany ogromną potrzebą pochłaniania wszystkiego co spotykasz na swojej drodze. Teraz, kiedy już wszystko zostało "sprzątnięte", jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki budzisz się z tego przerażającego amoku…  zupełnie jakby ktoś zdjął z ciebie klątwę... To jak jeden wielki koszmar. Jak mogłeś aż tyle w sobie pomieścić? Rozpoczynasz wewnętrzny dialog a Twoje sumienie podnosi bezwładną głowę. Już za późno… Znowu to zrobiłeś. Dlaczego nie potrafisz wytrzymać chociaż jednego dnia na diecie? Rano twój poziom motywacji był przecież na świetnym poziomie jednak z każdą kolejną godziną jakby zupełnie się wypalił. Bateria wewnętrznego samozaparcia została wyładowana? Ociężale zbierasz swój przepełniony żołądek sprzed kuchennego blatu… lub może krzywdziłeś się w jakimś innym, intymnym miejscu, np. w łazience? Dosłownie - krzywdziłeś. Nie był to przecież wyraz dbania o siebie. Właściwie nie do końca jesteś świadomy jak wiele tak naprawdę zjadłeś. Kilka godzin spędzasz na bezsennych przemyśleniach, ciężkich od jedzenia, poczucia winy i wstydu… Dobrze, że chociaż nikt się o tym nie dowie. Sytuacja jednorazowa… Jutro na pewno sobie poradzisz… To było coś w stylu ceremonialnego rozstania się z pewnym etapem w twoim życiu… Etapem kompulsywnego objadania się.

                    Mija kolejny dzień a Ty masz fatalny humor. Twój organizm ciągle jeszcze nie strawił wczorajszej uczty. Od rana nie jesteś w stanie włożyć niczego do ust, jednak kiedy wracasz ze szkoły sytuacja błyskawicznie się zmienia. Twój mózg znowu domaga się energii! I tym razem to musi być coś bardzo słodkiego! Wspaniała czekolada z orzechami z każdym kolejnym kęsem smakuje coraz gorzej, jednak to zupełnie w niczym nie przeszkadza - nie można przecież zostawić jej bez dobrej opieki. Lody waniliowe już wychodzą Ci nosem a na widok kolejnej pralinki Lindor robi Ci się słabo. Prawdę mówiąc w ogóle nie masz na nie ochoty, po prostu podkarmiasz swój zły nawyk. Zupełnie nie wiesz dlaczego, ale z jakiegoś konkretnego powodu musiałeś znowu się tego dopuścić. Początkowe uczucie nieziemskiej rozkoszy przeradza się w odrazę do siebie. Niemal czujesz jak Twoje ograniczenia stają się Twoim więzieniem. Co masz teraz zrobić? Jesteś w tym zupełnie sam… Normalni ludzie tak nie robią. Zaczynasz więc tuszować swój problem, z którego nikomu się nie zwierzasz. Czasami wydaje Ci się, że zacząłeś go kontrolować. Jednak w swoich myślach wciąż nie czujesz się swobodnie. Nieustannie kamuflujesz tajemnicę i wciskasz ją w najdalsze zakamarki swojego umysłu. Nigdy jednak nie możesz być w pełni spokojny, ponieważ nie przewidzisz z której strony zaatakuje pokusa… A jeżeli znów przeciąży siłą twoją wolę, na pewno jej ulegniesz.

                  To rzeczywiste obrazy pewnego etapu w moim życiu, którymi nie dzieliłam się przez bardzo długi czas. Właściwie dopóki nie dowiedziałam się, że kompulsywne jedzenie nie jest wyłącznie moim problemem. Była to eksplozja niekończących się kulinarnych pragnień, które nawarstwiały się z każdym dniem przestrzegania restrykcyjnej diety. Kiedy jest się modelką, nie można pozwolić sobie na odstępstwa. Każdy nadprogowy centymetr nie tylko obraca w proch twoje marzenia, ale przede wszystkim doprowadza cię do ruiny psychicznej. Tyle trudu zajęło mi wypracowanie "idealnych" wymiarów, że musiałabym upaść wtedy na głowę, żeby to tak po prostu zniweczyć. No dobrze, ale skoro czułam jakie to wielkie wyzwanie dla mojego organizmu, to dlaczego się go podjęłam? W tamtym czasie modeling był moją jedyną radością. Z ogromnym zaangażowaniem uczyłam się raczkować po jego scenie, a kiedy opanowałam już sztukę chodzenia, straciłam dla niego głowę. Cieszyłam się, że mogę stać się maleńkim elementem niezwykle ekscytującego świata, stworzonego dla kobiet a rządzonego przez mężczyzn. Niestety obciążenia, z którymi wówczas musiałam się zmierzać, nie pozwalały mi normalnie funkcjonować. Nie sądziłam, że kiedykolwiek o tym napiszę, ale moje osobiste doświadczenia nauczyły mnie wiele prawdy o sobie i ludziach. Każdy rok swojego liceum zaczynałam będąc kimś innym. I to właśnie pozwoliło mi na trafną analizę swojego szkolnego środowiska. W pewnej chwili, poczułam się nawet z niego odseparowana wyłącznie dlatego, że nie wpisywałam się w schematyczne oczekiwania moich rówieśników. Nie sądzę jednak aby był to dzisiaj mój znak ujemny. Przeciwnie. Stałam się osobą świadomą o niezależnych poglądach. Zanim to się jednak stało, musiałam przejść przez długą drogę.  Pamiętam chorobliwie zmarznięte dłonie, siniaki pojawiające się z błahych powodów, apatyczny nastrój, ciągłe zmęczenie zamknięte w zimnym grymasie twarzy, paraliżujący chłód i napięcie związane ze zmianą klasy oraz niestabilną sytuacją rodzinną. Moim pocieszeniem stało się wówczas jedzenie, które w tamtym okresie nabrało cech boskich. I tak z wystawowego manekina, w niespełna 7 miesięcy osiągnęłam apogeum swojej wagi, która szacowała się na 200% zawodowej. W tamtym okresie wiele osób (również mi bliskich), cieszyło się z mojej "porażki". Pragnę jednak podkreślić, że  tak naprawdę nigdy się jej nie doczekają. Nie trudno się domyślić, że moja "skandaliczna" sytuacja nie umknęła uwadze perorującego miasteczka. Nie istnieją przecież gorętsze tematy niż niepowodzenia naszych znajomych. Mimo wielkiej afery, byłam tym wszystkim przejęta wyłącznie na początku, ponieważ przez cały ten czas towarzyszyła mi jedna myśl. Wiedziałam, że pewnego dnia wszystko zmienię. Dzisiejszy świat jest olśniewający, ale w środku cuchnie zgnilizną. Jak mogliśmy aż tak się zepsuć, żeby wartościować ludzi na podstawie wyglądu? Gdzie się podział człowiek?

Postanowiłam, że chcę Ci o tym opowiedzieć tylko dlatego, żebyś nie musiał czuć się wtedy tak jak ja. Potrzebowałam prawie dwóch lat, żeby powrócić do siebie i nauczyć się słuchać swojego organizmu od początku. Lekcje z przeszłości pomogły mi ukształtować swój charakter, ale ten proces wciąż nie został zakończony. Empatia, nieustanna praktyka i niezawodna obserwacja - stały się narzędziami, które pomogły mi dokonać efektywnych zmian nie tylko w swoim, ale także w życiu innych. Największą nagrodą stało się dla mnie realizowanie swoich pasji i pomoc drugiemu człowiekowi.

Dzisiaj chcę Ci opowiedzieć w jaki sposób należy obchodzić się z "napadami wilczego apetytu". Zdaję sobie bowiem sprawę, jak destrukcyjne są skutki tych ataków. Nie udawaj, że ten problem Cię nie dotyczy, jeśli czytając wcześniejszą wizualizację poczułaś, że piszę o Tobie. Kiedy rozbierzesz go na części, zauważysz, że jego anatomia składa się z dwóch formacji. Formacji psychicznej, która destabilizuje formację cielesną oraz z formacji cielesnej, która dezorganizuje formację psychiczną. Słowa formacja użyłam celowo, ponieważ sugeruje ono współudział wszystkich procesów zachodzących w danej sferze. I tak np. niepozorne problemy w szkole, w przyszłości mogą rzutować na sposób radzenia sobie z obowiązkami. Układ stresowy ma pamięć doskonałą, a zatem wszystkie jego przeciążenia, nawet jeśli zostały wyparte z pamięci, są obecne w Twoim ciele i zawarte w biografii Twojego ciała i umysłu. Sytuacje stresowe wprowadzają organizm w stan kryzysowy i żeby sobie z nim poradzić potrzebuje on dużego nakładu energii. Chwila, chwila.. ale kto dokładnie potrzebuje tej energii? (Podejrzewam, że znasz odpowiedź.) Twój mózg! Jeżeli w warunkach silnego przeciążenia lub przewlekłego stresu, postępujemy zgodnie ze strategiami tłumienia układu stresowego znajdujemy się w dużym niebezpieczeństwie pułapek własnego umysłu. Kompulsywne jedzenie jest właśnie jedną z tych machinacji.


1. Pierwszą rzeczą jaką musisz zrobić jest uświadomienie sobie swojego problemu. Dopóki alkoholik nie zidentyfikuje własnego uzależnienia nie może rozpocząć terapii. Tak samo jest z każdym innym nałogiem. Zdanie sobie sprawy z jego istnienia pozwala Ci dokładne przyjrzeć się jego budowie. Nierzadko ucieczka w narkotyki te mniej i te bardziej legalne - czyli również w jedzenie, jest spowodowana nierozpoznaniem własnych emocji. Zastanów się teraz, jakie uczucia towarzyszyły Ci najczęściej podczas nieopanowanej żądzy jedzenia. Czy było to rozdrażnienie? Stres? Podniecenie? A może bezradność? Chwyć w objęcia swoje emocje i zamiast je odtrącać - zaopiekuj się nimi. Są częścią Ciebie. Twoje uczucia są Twoimi dziećmi, ponieważ to w Tobie przychodzą na świat. Kiedy się od nich oddalasz, zbliżasz się do ich wielkiego wybuchu. Kiedyś w końcu przychodzi granica każdej wytrzymałości. Kompulsywne jedzenie jest jedną ze strategii tłumienia obciążenia układu nerwowego. 

2. Twój mózg jest poddawany nieustannemu treningowi. Permanentne powtarzanie pewnych zachowań prowadzi do wytworzenia specyficznych połączeń neuronalnych, które wbudowują się w pamięć mózgu. Jeżeli w drodze do pracy, codziennie przechodzisz koło piekarni wabiącej Cię zapachem świeżo wypiekanych drożdżówek, Twój mózg zapamięta Twoje wrażenia zmysłowe. A zatem spacer do pracy będziesz kojarzył Ci się odtąd z silnym apetytem na coś słodkiego. Twoja sieć neuronowa jest jednak plastyczna. Chociaż pamięć w ciele migdałowatym nie ginie, możliwe jest wytworzenie nowego szlaku neuronalnego. Dlatego aby wyzbyć się złych nawyków, trzeba stopniowo zastępować je lepszymi. Jeżeli rozpoznasz okoliczności, w których odczuwasz gwałtowny popęd do jedzenia i zaczniesz świadomie usuwać je ze swojego życia, przestaniesz być magnesem, który przyciąga pokusę.

3. Nie tylko jednak Twoja strefa psychiczna jest winna brutalnym napadom głodu, ale także to jak jesz i jak traktujesz swój dom - organizm. Mózg, który ma pierwszorzędne zapotrzebowanie na energię czasami nie może przebić się w stosunku do ciała. (Możesz pogłębić wiedzę na ten temat tutaj.) Podrzuca Ci wówczas myśli krążące wokół jedzenia, ponieważ jest niedożywiony. Dlatego ogromną głupotą jest podejmowanie się kuracji odchudzającej, która nie jest dostosowana akuratnie do potrzeb Twojego organizmu. Niejednokrotnie wygląda to tak, że niemiłosiernie ucina się kalorie, albo grupy pokarmowe, takie jak węglowodany - co nie tylko okazuje się olbrzymim szokiem dla całego organizmu, ale również ma krótkofalowe, oczekiwane rezultaty. Jeżeli zauważasz u siebie symptomy niekontrolowanego "rzucania się" na jedzenie powinieneś w tej właśnie chwili wyzbyć się wszystkich narzucanych sobie wcześniej ograniczeń, ponieważ jak sam widzisz - one zawiodły. Jedzenie powinno odbywać się w naturalny sposób a Twój organizm jest zobowiązany samoistnie się o nie upominać. Zanim to się stanie musisz uwolnić się ze wszystkich kajdan manipulacji, które ukrywają się w zewnętrznych bodźcach, błędnych sygnałach, stresie czy doświadczeniach życiowych. Dopiero kiedy poczujesz się w pełni niepodległy wobec złudzeń, możesz zacząć bezwzględnie polegać na informacjach przekazywanych przez Twój organizm.

4. Kolejną niepokojąca sprawą, jest fakt, że wielu ludzi odczuwa niezwykle silną więź z jedzeniem. Traktuje je nie tylko jako pocieszenie czy nagrodę, ale odprawia wokół niego także wiele niepokojących rytuałów, takich jak choćby rozpuszczanie w ustach kostki czekolady a następnie paniczne jej wypluwanie. (Pomińmy fakt, że trawienie zaczyna się już w jamie ustnej.) Wszystko tylko po to, żeby chociaż przez chwilę odczuwać przyjemność. Dobrą metodą eliminacji tego typu zachowań jest znalezienie innego satysfakcjonującego zajęcia, które skierowane jest na nasze zrealizowanie. Czasami wystarczy wyjście na spacer, rozmowa z przyjacielem, czy dobra książka. Jedno jest pewne, trzeba unikać destrukcyjnej nudy. Ona pozwala by do Twojego umysłu wkradały się nieproszone natrętne myśli. Jeżeli jesteś łasuchem i często masz ochotę na słodycze naucz się przygotowywać ich zdrowe alternatywy. Dzięki temu nie tylko będziesz mógł spełnić swoje życzenie, ale także będziesz pewny, że dbasz o swoje zdrowie. 

5. Cenną praktyką jest uroczyste spożywanie każdego posiłku. Kiedy przygotowujesz dla siebie śniadanie, ciesz się z możliwości jego przygotowania. Delektuj się jego smakiem, uświadamiaj sobie jak długą drogę musiało pokonać aby mogło gościć na Twoim talerzu. Nie pozwól aby cokolwiek Cię wówczas rozpraszało. Bądź tylko Ty i Twoje jedzenie. Nie myśl o problemach ani obowiązkach. Zapewne wiele razy przegryzałeś coś w biegu i nawet nie zdążyłeś się zorientować co i kiedy właściwie zjadłeś. Dlatego od teraz skup swoją uwagę tylko na tej chwili, w której się znajdujesz. Dostrzeżesz wówczas w sobie niesamowite pokłady wdzięczności i koncentracji. Dzięki tej praktyce Twój mózg zapamięta moment konsumowania przez Ciebie posiłku a Ty nie będziesz głodny fizjologicznie ani emocjonalnie tuż za kwadrans.

6. I ostatnie, najistotniejsze- rozmawiaj ze sobą. Żeby świadomie i szczęśliwie kształtować swoją wizję siebie, trzeba zdawać sobie sprawę na jakim etapie życia jest się aktualnie.  Nie musisz się wszystkim podobać. Nie szukaj akceptacji na zewnątrz bo nigdy jej tam nie znajdziesz. Ludzie nie lubią ludzi, którzy odnoszą sukcesy i wykorzystują każdą sytuację żeby podcinać im skrzydła. Przede wszystkim skup się na sobie i eksploruj swoje wnętrze. Zdziwisz się jak uważny wgląd pozwala uwolnić się od wszystkich napięć i konfliktów. Bądź nastawiony na swoje potrzeby i uważnie je interpretuj. Nie myśl w ten sposób: "muszę się najeść na zapas", "od jutra będę się już trzymał", "raz na jakiś czas nic się nie stanie". Sądzę, że doskonale zdajesz sobie sprawę, że są to kłamstwa, którymi zagłuszasz swoje sumienie. To że właśnie teraz masz ochotę "solidnie się nawpieprzać" może być skutkiem zablokowania emocji, których nie jesteś świadomy, ponieważ starasz się je od siebie odseparować. Ale może również być efektem tego, że źle się odżywiasz albo nie traktujesz siebie z szacunkiem. I to ostatnie pojęcie jest pionierem, w kwestii dbania o siebie. Mimo, że na ogół jesteśmy egoistami to jednak zapominamy o centralnych potrzebach - takich jak ruch, holistyczne zdrowie, praca nad sobą, nieustanna edukacja i rozwój. Żeby osiągać wielkie rzeczy, trzeba wyjść ze strefy komfortu.

Bądź aktywny w chwili ataku. Nie poddawaj się jemu bez walki. Nie pozwól by zawładnął Twoim ciałem i umysłem. Zdiagnozuj jego kierunek. Czy na prawdę jesteś głodny? Czy chcesz po prostu odpocząć od codziennych problemów? A może dawno nie robiłeś czegoś co przynosi Ci uśmiech i szczęście? Jeżeli rozpoczniesz solidną pracę nad sobą, w rezultacie uda Ci się osiągnąć stan, w którym Twoje impulsywne jedzenie stanie się strefą, którą będziesz mógł trzymać w szachu. Z własnego doświadczenia wiem, że zanim będziesz mógł czuć się bezpieczny, czeka Cię dużo indywidualnej pracy. I nawet jeśli pewnego dnia poczujesz się już ostatecznie oswobodzony, musisz nieustannie zabiegać o to żebyś to właśnie TY RZĄDZIŁ I DECYDOWAŁ O SWOIM ŻYCIU.































0 komentarze:

Prześlij komentarz