środa, 15 czerwca 2016

wtorek, 31 maja 2016

Campbell w Poznaniu! - GŁOŚNO O BIAŁKU ZWIERZĘCYM!

UKOCHANY PRODUKT STAJE SIĘ PROPAGANDĄ?



W minioną sobotę, na targach Poznańskich odbyło się całodzienne seminarium prof. Thomasa Colina Campbella - popularyzatora nieprzetworzonej diety roślinnej. Dlaczego powinniśmy go słuchać? Profesor od ponad 50 lat prowadzi badania eksperymentalne i wygłasza wykłady dotyczące złożonego wpływu żywności i żywienia na zdrowie. Ponad 20 lat był członkiem komisji eksperckich, które formułowały i poddawały ewaluacji lokalne i światowe decyzje dotyczące żywności i żywienia. Przygotował ponad 350 artykułów, z których większość była recenzowana i publikowana w czołowych czasopismach naukowych. Był członkiem różnych komitetów redakcyjnych w kilku tytułach naukowych z pierwszej ligi. Podsumowując przez ostatnie pół wieku był bardzo zajęty zbieraniem dowodów naukowych a jego wykształcenie z zakresu kardiologii, biochemii, epidemiologii i kilkunastu dyscyplin jednocześnie jest imponujące.

W tym momencie każdy naukowiec, lekarz czy żywieniowiec, który zaprzecza wpływowi nisko przetworzonej diety roślinnej na indywidualny i społeczny dobrobyt lub bagatelizuje go, najzwyczajniej w świecie nie analizuje faktów i nie wyciąga z nich wniosków. Istnieje po prostu zbyt dużo dowodów aby dyskutować z tą prawdą.

Gdy udało mi się wyjść poza żywieniowy paradygmat, zauważyłam ciekawą zależność: możesz się dowiedzieć o wiele więcej patrząc z zewnątrz. Wyobraź sobie, że jesteś żyjącą rybą w oceanie i pozostajesz zupełnie nieświadomy istnienia jakiegokolwiek środowiska. Któregoś razu trafiasz do sieci rybackiej, zostajesz wyciągnięty na powierzchnię a następnie leżysz na pokładzie statku. Musisz się teraz zmierzyć z nieadekwatnością swojej wiary w to, że cały wszechświat składa się tylko z wody. Załóżmy, że udało ci się uwolnić z sieci i wskoczyć z powrotem do oceanu. W jaki sposób mógłbyś opisać to doświadczenie innym rybom? Jak mogłyby one zareagować, zakładając, że są choć trochę podobne do ludzi? Eksperymentalna psychologia mówi, że jesteśmy gotowi zdecydowanie bardziej bronić własnej racji, niż zmienić poglądy, na rzecz nowej, zaburzającej nasz mały świat, obiektywnej prawdy. Ale tego właśnie wymaga od nas nauka. Weryfikacji. Ciekawości. Nieustającej pokory. Stawiania pytań. I szukania na nie odpowiedzi. Teraz widzisz ocean takim, jakim on naprawdę jest: jako jeden z różnych rodzajów środowisk. Patrzysz na niego w szerszym kontekście i rozumiesz, że istnieje więcej niż jedna prawda. Ale jak sprawić by mogli zobaczyć go wszyscy?

DROGA KU "HEREZJI"


Profesor Campbell miał szlachetny cel naukowy - chciał rozwiązać problem niedożywienia dzieci w biednych krajach przez znalezienie sposobu na wprowadzenie do ich diety większej ilości białka wysokiej jakości. Efekty jego badań zatrzęsły wiedzą, na której budował swój rozwój naukowy. W latach 70. XX wieku profesor Campbell zauważył, że dzieci na Filipinach, które spożywały najwięcej białka częściej zapadały na raka wątroby. Ten wniosek stał się dla niego tak interesujący, że natychmiast zaczął przeglądać dostępną literaturę, aby sprawdzić, czy ktokolwiek inny napisał choć słowo o zależności pomiędzy białkiem a rakiem. W ten sposób dowiedział się o eksperymencie indyjskich badaczy, w którym wykazano bardzo duży wpływ białka zwierzęcego na rozwój tego rodzaju nowotworu u szczurów. Większość badań nad czynnikami rakotwórczymi polega na faszerowaniu zwierząt laboratoryjnych dawkami 100 lub 1000 razy większymi, niż te, z którymi mogłyby mieć kontakt w życiu codziennym. W przypadku padań profesora, silny efekt kancerogenu, który odnotowano, dotyczył takiego poziomu białka zwierzęcego, z jakim ludzie mają kontakt codziennie i do spożycia, którego są zachęcani.Wyobraź sobie jego zdziwienie, gdy zrozumiał, że białko zwierzęce odpowiadało za aktywowanie raka w jego badaniach. Największym kancerogenem - substancją, która niezmiennie wywoływała raka u szczurów na 20% diecie białkowej - była kazeina, czyli białko z mleka. Białko roślinne, choćby pochodzące z pszenicy lub soi, nie miało wpływu na rozwój raka nawet gdy było podawane w naprawdę dużych ilościach. W 1983 roku jego grupa badaczy udowodniła, że możemy wywołać i cofnąć proces rozwoju raka na jego wczesnym etapie u szczurów przy pomocy modyfikowania ilości spożywanego przez nie białka. Campbell i jego zespół podeszli do swoich badań z różnych perspektyw i publikowali ich wyniki w najkrytyczniej recenzowanych magazynach naukowych. Dzięki rygorystycznemu przestrzeganiu wszystkich zasad naukowych udało im się zdobyć dofinansowanie, choć ich badania nie były zgodne z obowiązującym paradygmatem. Otrzymali pieniądze z National Institiutes of Health przez 27 lat, dzięki czemu zdobyli ogromną wiedzę na temat białka zwierzęcego i reakcji biochemicznych zachodzących w organizmie człowieka pod jego wpływem. Dowiedzieli się jak po spożyciu białko zachowuje się w komórkach i w jaki sposób aktywuje proces rozwoju raka.

Jeśli paradygmat naukowy staje się zagrożony, ciężar dowodów sprawiedliwie spoczywa w całości po stronie osoby atakującej. Profesor Campbell udowodnił w swoich badaniach eksperymentalnych  że względnie niewielka zmiana w spożyciu białka zwierzęcego ma większe znaczenie dla rozwoju choroby nowotworowej niż spożywanie silnego kancerogenu.

Zdecydowanie zachęcam do szerszego zgłębienia procedury, przebiegu i wniosków badań zespołu profesora. Szczególnie na temat Badania Chińskiego, które trwało aż 30 lat. Można na ten temat przeczytać w jego książkach:


  • - "Nowoczesne zasady odżywiania" opublikowana w 2004 roku,



  •  - "Ukryta Prawda"z 2013 roku i


  • - "Niskowęglowodanowe oszustwo", wydana w 2014 roku



U mnie znajdziesz te informacje w pigułce TUTAJ i TUTAJ.


KILKA CIEKAWYCH HANDOUT'ÓW Z SEMINARIUM:


Choroby występujące wśród ubogich i zamożnych środowisk

Porównanie wartości odżywczych produktów odzwierzęcych i roślinnych
Holistyczna, nieprzetworzona dieta roślinna zapobiega i leczy choroby

Nieprzetworzona dieta roślinna eliminuje do 0 ryzyko chorób układu krążenia nawet u osób, z których zrezygnowała już medycyna

Porównanie farmakologicznej i żywieniowej interwencji w chorobach serca

Płacimy za śmierć?

Całość jest czymś więcej niż sumą części - Arystoteles 
Kazeina zwiększa 5 razy ryzyko zachorowania na choroby sercowe.

Prawda na temat białka: powyżej 10% udziału w diecie zwiększa się ryzyko ogromnej liczby chorób.

Filozofowie spędzili setki lat na próbie opisania badań służących odkrywaniu nieuchwytnych prawd. Ludzie od zawsze tworzą reguły, które mają wspomagać aktualny sposób myślenia jednak często nie widzimy tego, że owe zasady, choć pomocne w wyrażaniu obecnego rozumieniu świata - zarówno w obrębie nauki jak i poza nią - działają również jak ograniczenia. Prof. Campbell niezależnie od poglądów - przekonuje. Przekonuje w tym, że siłą napędową w życiu jest pasja. Ten człowiek ma 82 lata i całe życie przed sobą. Jest w znakomitej kondycji fizycznej i wciąż zachwyca umysłem. Ma energię by nauczać ludzi, eksplorować życie, prowadzić badania, podróżować, zjadać z rodziną wspólne posiłki, biegać 10 km każdego dnia i hodować ogród. Jego samorealizacja ma znaczenie globalne. Profesor Campbell namaszczając ludzi wiedzą przywrócił im zdrowie. Ten człowiek pokazał nam coś jeszcze. Nie trzeba bać się o prawdę. Ona zawsze znajdzie sposób, żeby się ujawnić.

Kilka słów z niesamowitym prof. Campbellem





środa, 18 maja 2016

Moja relacja z konferencji Food Forum


W miniony weekend miałam okazje wciąć udział jako uczestnik w Konferencji Food Forum - Dietoterapia w chorobach cywilizacyjnych. Wszystko odbyło się w Multikinie w Złotych Tarasach. Organizacja eventu osiągnęła naprawdę wysoki poziom i uważam, że była to jedna z mocniejszych stron wydarzenia. W moim odczuciu dobór prelegentów z jednego, specyficznego nurtu rzucał dość wąskie światło na problematykę wykładów, jednak kontrowersja zawsze wspiera umiejętność uważnego słuchania i kodowania wiedzy z czego chętnie korzystam. 

Wykłady, których udało mi się posłuchać były prezentacją serii powiązań między mikroflorą, alergiami, stanem zapalnym, depresją, otyłością i chorobami autoimmunologicznymi. Aaa, i glutenem - oczywiście ;). Powstawanie alergii pokarmowych jest wg mnie jednym z najbardziej interesujących zjawisk patofizjologicznych. Jednak jest to pojęcie niejednorodne. Najprostszy podział mówi o alergii IgE zależnej, czyli takiej, w której reakcja na dany alergen występuje natychmiast (najczęściej są to produkty obejmujące wielką 8) oraz IgE-niezależnej, do której należą nadwrażliwość IgG-zależna i mniej poznana IgA-zależna. Nadwrażliwość IgG- zależna charakteryzuje się bardzo opóźnioną reakcją, która może pojawić się nawet do 4 dni po wystąpieniu kontaktu z alergenem. Może się ona manifestować między innymi depresją, zaburzeniami nastroju, problemami skórnymi, zespołem chronicznego zmęczenia, nadpobudliwością psychoruchową, pogorszeniem kondycji fizycznej, astmą, migrenami a nawet otyłością. W tym przypadku osoby wykazują częste i chętne spożywanie alergizujących pokarmów co pogłębia stan reakcji immunologicznej i rozwój stanu zapalnego, który z kolei może predysponować do wielu jednostek chorobowych jak i gromadzenia się tłuszczu w tkance tłuszczowej i mięśniowej. Nadwrażliwość pokarmowa IgA-zależna objawia się ostrą reakcją ze strony przewodu pokarmowego, która występuje w opóźnieniu kilkugodzinnym od wprowadzenia alergenu do organizmu. Nie da się mówić o alergii pokarmowej jeżeli nie wspomni się o metaforycznym terminie "przeciekającego jelita"oraz aktywacji/podtrzymania chorób autoimmunologicznych, które najprawdopodobniej są związane z dużym kontaktem komponentów bariery jelitowej z czynnikami alergizującymi. Do tej pory teoria ta została potwierdzona wyłącznie badaniami profesora Fasano, dlatego należy wypowiadać się o niej ostrożnie. Badania na nadwrażliwość IgA i IgG-zależną są dostępne jedynie w wyspecjalizowanych ośrodkach medycznych. Na podstawie wyniku projektuje się możliwie najlepiej zbilansowaną dietę eliminacyjno-rotacyjną. Jest to wówczas bardzo spersonalizowany sposób postępowania i zasadniczo jedyny słuszny. Błędem jest zakładanie, że nieuzasadniona eliminacja glutenu i nabiału z diety rozwiąże problem. Każdy organizm jest niezwykłą indywidualnością i wymaga spersonalizowanej terapii oraz postępowania dietetycznego. 


   
   Prezentacja dr. n. biol. med. Patrycji Szachty 

Kolejne przemówienie dotyczyło cytokinowej teorii depresji, na którą składa się mnogość czynników. Przyszłość polskiej psychiatrii zależy w dużej mierze od tego czy podejmie się kompleksową diagnostykę opartą o profil genetyczny i metaboliczny, nietolerancje pokarmowe i badanie mikroflory. Bezwzględną koniecznością staje się uwzględnienie oddziaływań dietetycznych w nowych, integracyjnych modelach terapeutycznych. W Japonii zachorowalność na depresję szacuje się na 3%. Inaczej sprawa wygląda w USA gdzie cierpi na nią aż 17%. To wystarczający dowód by jeszcze dokładniej przyjrzeć się powiązaniom żywieniowym i habitualnym występującym w zaburzeniach psychicznych. Ciekawe badanie, które trwało 28 lat i objęło 43000 kobiet wykazało, że działanie prozapalne - korelujące z depresją, mają napoje gazowane (słodzone słodzikami lub cukrem), zboża oczyszczone i margaryna. Anty-zapalne okazało się wino, kawa, oliwa z oliwek, żółte a także zielone warzywa. Warto pod tym względem przeanalizować swoją dietę w trosce o zdrowie psychiczne. 


      Prezentacja prof. Hanny Karakuły-Juchnowicz


Najlepsze wystąpienie należało do Prof. Ostrowskiej, która opowiadała o roli nadwrażliwości jelitowych i mikrobioty w utrzymaniu prawidłowej masy ciała. W Polsce, co druga osoba ma nadwagę lub otyłość. Możesz wyglądać dobrze, ale metabolicznie być otyłym. (Dysproporcja między tkanką tłuszczową a mięśniową.) Spożywanie pokarmów, które powodują alergię czy nietolerancję, może być przyczyną zwiększenia masy ciała, zaburzeń metabolicznych toczących się w organizmie czy pogłębienia stanu zapalnego i przez to kłopotów z dbaniem o właściwą masę ciała lub z redukowaniem już zgromadzonej nadmiernej masy ciała. Powszechnie wiadomo, że najtrudniej zredukować masę ciała u osób z wysokim białkiem CRP/ i lub insulinoopornością. Zastosowanie odpowiednio dobranej diety hipoalergizującej może być u tych osób istotnym czynnikiem leczącym nadwagę lub otyłość. Poza tym należałoby przywracać stan eubiozy w przewodzie pokarmowym, dobierając właściwe probiotyki i prebiotyki. Objawy ze strony przewodu pokarmowego takie jak zaparcia, wzdęcia czy biegunki leczy się probiotykami jednoszczepowymi, natomiast w objawach ogólnych np. w zespole metabolicznym czy migrenie - wieloszczepowymi. 


Prezentacja dr hab. n. med Lucyny Ostrowskiej 

Oprócz tych wystąpień, warto wspomnieć o bardzo przydatnych warsztatach z diagnostyki laboratoryjnej, która pozwoliła znacznie rozszerzyć horyzonty praktyki dietetyków, zwłaszcza, że to właśnie ona jest narzędziem pracy w ich rękach. 

Dziś wiadomo, które składniki diety mogą mieć funkcje immunomodulujące, jaki rodzaj bakterii probiotycznych jest w stanie wpłynąć na skuteczną odpowiedź immunologiczną oraz jakie pierwiastki śladowe i mikroelementy wspierają nasz układ odpornościowy. Znane są mechanizmy powstania stanu zapalnego i złego ukierunkowania odpowiedzi immunologicznej, a także wiadomo, jakie czynniki środowiskowe biorą udział w patomechanizmie powstawania chorób z autoagresji. Jednak skuteczność terapii zależy od wielu czynników i przede wszystkim od stopnia jej zindywidualizowania. Przyszła współpraca lekarzy i dietetyków może zaowocować wypracowaniem standardów tych chorób. Także badania genetyczne i skrupulatny wywiad rodzinny pozwalają przewidzieć rozwój konkretnych chorób autoimmunologicznych. 

Polecam gorąco wszystkim zainteresowanym studentom i przede wszystkim czynnym dietetykom  uczestnictwo w dobrej jakości konferencjach naukowych, ponieważ wybraliśmy tak niesamowicie żywą i spektakularną dziedzinę nauki, że nie mamy prawa pozostać obojętni na jej rozwój. 












czwartek, 21 kwietnia 2016

Przeprodukt - siemię lniane





Jestem wielkim entuzjastą "małych, wielkich" produktów, które kryją w sobie niezastąpiony potencjał odżywczy. Chyba właśnie dlatego tak lubię minimalizm. Muszę przyznać, że idea superfoodów jest naprawdę mądra, ale jak ma się to do obiektywnej rzeczywistości? Producenci nieustannie kuszą nas super produktami, których obiecane właściwości zdrowotne bardzo często nie mają potwierdzeń klinicznych. Na szczęście nie trzeba zaprzątać sobie tym głowy ani portfela. Jest sporo lokalnych i naturalnych produktów, które są żywą kopalnią prozdrowotnych substancji. Lnu mielonego nie trzeba nikomu przedstawiać, a jednocześnie warto zrobić to raz jeszcze - tym razem kompletnie. Dzisiaj zamierzam przekonać cię do włączenia tego przeproduktu do swojego codziennego jadłospisu. 


Dlaczego warto codziennie jeść siemię lniane? 


Len mielony - z naciskiem na świeżo mielony lub moczony (tylko w ten sposób organizm wykorzysta wszystkie jego właściwości)  jest bezkonkurencyjny na liście produktów zawierających lignany. Są to hormony roślinne, reprezentujące grupę fitoestrogenów - silnych przeciwutleniaczy działających antynowotworowo i regulująco na  gospodarkę hormonalną. Hormony sterują całym naszym życiem i stanowią układ bardzo wrażliwy, wymagający odpowiedniego podejścia i opieki - stąd warto wpływać na niego poprzez dietę. Wykazano, że lignany hamują rozwój oraz powodują zaprogramowaną śmierć komórek nowotworu piersi i prostaty. (1) (2) (3) W łagodny sposób uzupełniają działanie estrogenów w sytuacji ich niedoboru, np. w okresie menopauzy. Lignany przyczyniają się też do zmniejszenia poziomu cholesterolu frakcji LDL - czyli tej niekorzystnej, oraz hamowania rozwoju bakterii i grzybów chorobotwórczych. W 2009 roku Prasad opublikował przegląd badań, z których wynika że siemię lniane (tego efektu nie daje olej) jest wstanie cofać zmiany miażdżycowe przez korzystny wpływ na profil lipidowy, zmniejszenie ciśnienia krwi i zmniejszenie stresu oksydacyjnego. (4) Siemię lniane jest rownież jednym z najlepszych, roślinnych źrodeł kwasów omega 3. 17g - czyli 1,5 łyżki stołowej zaspokaja dzienne zapotrzebowanie. Omega-3 obniżają trójglicerydy, są czynnikiem projekcyjnymi przed nowotworami hormonozależnymi, działają przeciwzapalnie, przeciwalergiczne, przeciwdepresyjnie i pomagają w prewencji chorób układu krążenia. (5),(6),(7) Len mielony jest bardzo dobrym źródłem błonnika, witaminy B1, miedzi, fosforu, magnezu i selenu. Ten ostatni jest pierwiastkiem śladowym, potężnym antyoksydantem wypierającym rtęć z organizmu. Siemię lniane stosowane jest także jako produkt działający osłaniająco i regenerująco na błonę śluzową przewodu pokarmowego, pomaga też leczyć cukrzyce i uwrażliwia na insulinęW tym badaniu (8) zauważono, że podanie przez miesiąc tylko 10g zmielonego siemienia lnianego zmniejsza poziom glukozy na czczo o prawie 20%. Len poprawia też wygląd skóry, zwłaszcza gdy jest chronicznie sucha. (9)

Siemię lniane w kuchni


Siemię lniane jest bardzo tanie i samo w sobie neutralne w smaku. Z powodzeniem może być stosowane jako substytut jaj w wypiekach, ze względu na  właściwości teksturotwórcze lub dodatek do owsianki. Dobrze jeśli porcji siemienia lnianego towarzyszy woda, ze względu na wysoką zawartość błonnika. 

Codzienna porcja lnu mielonego to najzdrowsze co możesz zjeść. Smacznego i na zdrowie!

Źródła:

1. KLIK
2. KLIK
3. KLIK
4. KLIK
5. KLIK
7. KLIK
8. KLIK
9. KLIK




środa, 6 kwietnia 2016

Depresja i odżywianie - przegląd badań




Mały przegląd badań w kontekście profilaktyki depresji.


ZAPOMNIANY ORGAN 

Do czasu narodzin, twój organizm jest całkowicie sterylny. Dopiero od momentu przejścia przez kanał rodny zaczynasz rozwijać swoją bardzo złożoną mikrobiologiczną tożsamość a w twoich jelitach odbywa się zażarty wyścig o to kto będzie pierwszy na tym pustym terytorium. Niestety dopiero na początku XX wieku naukowcy zaczęli zdawać sobie sprawę, że w naszych jelitach żyje wiele kolonii bakterii, stąd badania nad ludzkim ekosystemem mikrobów dopiero raczkują. Do tamtej pory finansowane były wyłącznie eksperymenty nad "złymi bakteriami", które były podejrzewane o powodowanie chorób. Nasze jelita są siedliskiem dla ponad 100 trylionów bakterii. Jesteśmy zatem na siebie skazani i powiązani siecią zdumiewających powiązań. Ludzie i bakterie. A im bardziej zróżnicowana mikroflora tym lepsze parametry zdrowotne. Naukowcy udowodnili, że między mózgiem a jelitami toczy się dialog. Badania naukowe pokazują, że nasze mikroby odgrywają pewną rolę w chorobach dotykających zarówno jelit jak i mózgu. Eksperymenty na ludziach otrzymujących suplementy probiotyków dają obiecujące wyniki w łagodzeniu symptomów związanych z zespołem przewlekłego zmęczenia, stresem, depresją, schizofrenią i zaburzeniami kompulsywno-obsesyjnymi. (1) - KLIK Warto znaleźć miejsce w swoim jadłospisie na produkty spożywcze poddane procesowi fermentacji np. tempeh, kiszona kapusta czy kefir. Przyglądając się jak zachodni model żywienia przejmuje globalne stery jestem zdecydowanie przekonana o  korzyściach związanych z wdrożenia suplementacji. Przyjmuje się je z posiłkami, najlepiej takimi, które zawierają białko, tłuszcze i węglowodany. Nie należy zapominać także o prebiotykach - które są pożywką dla bakterii. Naturalne prebiotyki to np. banan, cebula i płatki owsiane.

CZY OMEGA-3 TEŻ MA POTENCJAŁ?

Różne badania sugerują korzystny efekt suplementacji kwasów omega-3 u pacjentów dotkniętych depresją. (2) Za wcześnie aby mówić o związkach przyczynowo-skutkowych, nie mniej możemy dopatrzeć się już korelacji. Faktem jest, że niskie spożycie wielonienasyconych kwasów tłuszczowych z rodziny n-3 jest powiązane z występowaniem objawów depresyjnych i lękowych. (3) Omega-3 znajdziesz zarówno w produktach roślinnych jak i zwierzęcych. Żeby pokryć dzienne zapotrzebowanie wystarczy zjeść - 1,5 łyżki stołowej (świeżo zmielonego) siemienia lnianego (17g), albo 2 płaskie łyżki nasion chia (20g), lub 3 łyżki oleju rzepakowego, czy też 11 orzechów włoskich.

ULUBIONE BANANY


Witamina B6 pomaga w regulacji poziomu serotoniny przez barierę krew-mózg. Jeden średni banan zawiera aż 22% zalecanego dziennego spożycia tej witaminy. Ponadto banany zawierają tryptofan, mój ulubiony aminokwas, który uspokaja, poprawia samopoczucie i zmniejsza ilość zachowań agresywnych. Wyniki badań opublikowanych w Psychopharmacology wskazują na to, że tryptofan może pomagać także w zwalczaniu bezsenności. Banany zawierają również magnez (12% dziennego zapotrzebowania), który w kontekście depresji również jest brany przez naukowców pod lupę (4) a uzyskane wyniki w tym badaniu mogą sugerować rolę magnezu jako marker stanu odzwierciedlającego zmiany patofizjologiczne w ciężkich epizodach depresyjnych. (5)

PRAWIDŁOWA MASA CIAŁA


Rola otyłości w rozwoju zaburzeń depresyjnych wymaga potwierdzenia. W wielu sytuacjach ludzie z wyższym BMI wypadają korzystniej na tle pozostałych, chociażby w kontekście długowieczności. W tym badaniu (6) naukowcy wykazali jednak, że pacjenci z wyższym BMI wykazują minimalnie zwiększone ryzyko rozwoju depresji. 

KONTROWERSYJNA WITAMINA D3

W ciągu ostatniej dekady, duży korpus obserwujących dowodów sugeruje związek pomiędzy niższym statusem witaminy D i zachorowalnością na wiele ostrych, przewlekłych schorzeń, w tym na raka i stwardnienie rozsiane, depresje i infekcje dróg oddechowych. Dowody te sprzyjają hipotezie, że zwiększenie spożycia witaminy D pomoże w leczeniu i zapobieganiu takich zaburzeń. Nic bardziej mylnego. Wiele dowodów istnieje z wysokim ryzykiem błędu, dlatego entuzjazm dla witaminy D jako panaceum powinien być hartowany. (7) Nie mniej, witamina ta jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu (w prawie każdej komórce naszego ciała znajduje swój receptor), dlatego z uwagi na nasze położenie geograficzne, jesienią i zimą powinna być suplementowana. 


 Źródła:

(1) Nutrition. 2016 Mar;32(3):315-20. doi: 10.1016/j.nut.2015.09.003. Epub 2015 Sep 28.



(2) Transl Psychiatry. 2016 Mar 15;6:e756. doi: 10.1038/tp.2016.29.



(3) Mol Neurobiol. 2016 Feb 29.



(4) J Affect Disord. 2016 Mar 15;193:94-8. doi: 10.1016/j.jad.2015.12.056. Epub 2015 Dec 30.


(5) Psychiatr Pol. 2015;49(6):1265-1276. doi: 10.12740/PP/OnlineFirst/44137.



(6) J Affect Disord. 2016 Mar 11;198:222-229. doi: 10.1016/j.jad.2016.03.032


(7) J Gen Intern Med. 2016 Mar 7.










wtorek, 22 marca 2016

TYRANIA SZCZĘŚCIA



Długo zastanawiałam się jak zatytułować ten post, żeby nie brzmiał przereklamowanie i nie zawierał błyszczących słów. Pisanie o takich abstrakcyjnych pojęciach jak szczęście, cierpienie czy miłość wywołuje we mnie zakłócenie, ale chyba to najbardziej w nich lubię. Świeżość przeżyć pozwoliła mi przedefiniować je jeszcze raz, każde od początku by w końcu dojrzeć z ich rekonstrukcją. Porządne emocjonalne przeczyszczenie jest jak ograbienie siebie z destrukcyjnych zasobów po to by zrobić miejsce na lepsze.

Przez cały czas towarzyszyło mi pragnienie, żebyś czytał u mnie sceptycznie, ponieważ żyjemy w świecie, w którym wtłacza się nam tyle śmieci do głów, że zaczyna się w nich robić gorzej niż w damskich torebkach. I wszyscy przez cały czas każą nam mieć otwarty umysł. To zabawne na pierwszy rzut oka i bardzo smutne na drugi, ponieważ niewielu z nas kształtuje w sobie nawyk pozostawania czujnym wobec atakujących, wszechobecnych informacji. Asymilowanie wszystkiego co przychodzi w postaci różnych bodźców jest jak budowanie osobowości dzbanka, pod którego warstwą zewnętrzną kryje się tylko pustka. Niestety rzeczy (tak samo jak osoby) bez głębszej struktury się wypalają - literalnie i metaforycznie.

ODDALAMY SIĘ OD SZCZĘŚCIA


Od ponad dwóch tysięcy lat mędrcy przekazują komunikaty "jak być szczęśliwym". Wielu z nas traktuje tę wiedzę jako banalną, teoretyczną i nie odnoszącą się do praktyki. Paradoksalnie prawie każdy z nas mógłby napisać książkę, o tym, w co kazano mu wierzyć i uważać o życiu. "Aby być szczęśliwym smakuj chwilę obecną, spędzaj czas blisko natury, dbaj o życzliwe kontakty z ludźmi, żyj prosto i skromnie, ciesz się z małych rzeczy (…)"  I Ty i ja doskonale wiemy, że oni wcale nie kłamali.… ale to, że ktoś nie kłamie, nie znaczy, że ma racje. Spróbujmy spojrzeć dzisiaj na ten temat oczami psychologów społecznych i pozytywnych. Przynajmniej w kilku aspektach.


SMUTEK I SENS ŻYCIA 


Sens jest pojęciem nieuchwytnym i prawie niedefiniowalnym. Bardzo podoba mi się sposób w jaki przedstawił go Andre Comte-Sponville: "nie rozsiadajmy się w sensie jak w fotelu. Nie posiadajmy go jak bibelot czy konto w banku. Szukamy go, dążymy do niego, tracimy go, antycypujemy…" Poczucie, że nasze życie ma sens jest siłą rzeczy labilne. Łatwo na chwilę się zgubić, ale czasami bycie dla siebie dobrym oznacza pozwolić sobie na pewien czas pozostawać wyalienowanym. Ważne aby pamiętać, że trudne momenty nie mogą wylewać się na rzeczywistość, nie mogą daleko wykraczać poza dziedzinę, której stricte dotykają - w przeciwnym razie stracimy umiejętność skupienia się na tym co istnieje poza nimi. Aby stawać się ludźmi nie powinniśmy zabraniać sobie żadnej kategorii uczuć - nawet tych niewygodnych. Nie pozwalajmy jednak aby miały one stały potencjał ingerencji w nasze życie. Smutek jest jednym z moich ulubionych uczuć. Czy może być coś bardziej twórczego? Smutek jest nam potrzebny z wielu powodów. Po pierwsze jest niezwykle płodnym i niewyczerpalnym źródłem inspiracji, dlatego, że zbliża nas do nas samych. To właśnie w tych okresach pojawia się pragnienie słuchania własnych potrzeb i poszukiwania możliwości ich spełnienia. Po drugie smutek to taki przyjaciel, który za dużo rozpamiętuje i trochę przesadza, ale ma czasem rację. Ta zaleta pozwala nam spojrzeć na rzeczywistość bez tych wszystkich zniekształcających filtrów. Zdejmujesz różowe okulary i widzisz co zostaje. Po trzecie robienie właściwego użytku z własnego smutku jest kluczem do szczęścia. Nie mamy wpływu na wiele sytuacji, które nam się zdarzają, ale każda z nich jest ukrytą szansą do stworzenia czegoś nowego i pięknego.

HABITUACJA HEDONISTYCZNA

Człowiek desyntetyzuje się na wszystko. Wiesz doskonale, że pierwszy kęs wyśmienitego ciasta smakuje najlepiej. Cała reszta jest jedynie dopełnieniem, złudnym poszukiwaniem wspomnienia chwili pierwszej rozkoszy. Dążenie tylko do przyjemności jest nieekonomiczne, bo tylko nas zużywa. Pyszne smaki, zachwycające widoki, niezwykłe doznania cielesne są wyłącznie wspaniałe w momencie gdy je przyswajamy, ale czy coś jest bardzo wspaniałe czy niewspaniałe to za moment podczas bycia z tym doświadczeniem przestaje to być takim hallo. Znajduje to swoje wytłumaczenie w neurofizjologii - bodziec szokujący zmienia się w akceptowalny. Spróbujmy smakować i uświadamiać sobie chwile dobrostanu, ale nie decydujmy się by stały się one celem samym w sobie. Nie każda przyjemność jest szczęściem (brakuje w niej świadomości), a życie składające się z przyjemności nie jest życiem szczęśliwym (brakuje w nim sensu). 

ROBIENIE TEGO CO NAPRAWDĘ WCIĄGA


Mihály Csíkszentmihályi wprowadził do psychologii pojęcie flow (termin oznaczający "strumień") podczas którego nasza uwaga jest całkowicie skupiona na tym co robimy. Doświadczamy wtedy poczucia panowania nad tym czym się zajmujemy i przyjemności chwila po chwili. Ludzi porywają bardzo różne czynności. Jedni uwielbiają jeździć na nartach inni nabierać biegłości w grze komputerowej. Jeszcze inni oddawać się układaniu puzzli z tysiąca elementów. Najszczęśliwsi są wtedy kiedy to właśnie robią. Koncentrując się tylko na czynności, w której całkowicie się zanurzają, zatracają poczucie czasu i wpadają w euforię. Znasz to uczucie, kiedy wpadasz w trans? Kiedy ostatnio w czymś bez reszty się zatraciłeś? Co jest takiego co cię porywa?

WYBACZANIE

Jest aktem inteligentnym napełniającym ludzi i serca łagodnością. Niewybaczona krzywda trzyma nas w przeszłości jak w pułapce. Wszystkie nasze emocje koncentrują się wokół tego, czego i tak już nie można zmienić. Dżin wydostał się z lampy i nie chce do niej wrócić. Takie zachowanie blokuje satysfakcję z teraźniejszości i pole czystych możliwości dostępnych w przyszłości. Zemsta pogarsza stan emocjonalny mściciela, zatem albo się rozstań ze sprawcą, albo wybacz mu (lub losowi) doznaną krzywdę. Badania pokazały, że osoby, które trenowały wybaczanie jeszcze wiele miesięcy później doświadczały mniej negatywnych emocji i miały wyższą samoocenę.

ALTRUIZM

To troszczenie się o drugiego człowieka bez oczekiwania wdzięczności czy rewanżu. Istnieją nierozerwalne i obustronne więzi między altruizmem a szczęściem. Niektóre smutne umysły uważają, że to tylko egoizm w przebraniu. Sądzę jednak, że jest to mylenie motywacji z konsekwencjami. Prace w dziedzinie psychologii pozytywnej i ewolucyjnej pokazują, że praktykowanie altruistycznych gestów, łagodnie zwiększa szczęście tych, którzy je wykonują. 

ŻYĆ LEKKO 


"Trzeba być lekkim jak ptak a nie jak piórko" - pisał francuski poeta Paul Valéry. Lekkość rozumiana jako dystans w stosunku do tragicznej strony kondycji ludzkiej a nie pseudofilozofia przypominająca pozbawianą wysiłku ucieczkę przed odpowiedzialnością. Lekki jest przeciwieństwem ciężkiego, a nie głębokiego. Szczęście może być lekkie w swoich przejawach i mieć głębokie korzenie. 



CIAŁO

Pod wieloma względami nasz umysł podlega takim samym prawom jak ciało. Dbanie o siebie w postaci oddawania się medytacjom i ćwiczeniom fizycznym podnosi poczucie szczęścia, ale skuteczność obu zależy od systematyczności i długiego okresu praktykowania. W badaniach nad cierpiącymi na depresję ćwiczenia fizyczne okazały się równie skuteczne, jak lek antydepresyjny, jednak po sześciu miesiącach okazały się bardziej efektywne. Ćwiczenia to tani i zdrowy sposób na szczęście, jednak dostępny głównie dla cierpliwych. 

POSZUKIWANIA

Przeżywaj szczęście poszukując. Nastawianie się na efekt i przywiązywanie się do rezultatów zużywa ogromne pokłady twojej energii, którą mógłbyś ulokować w przygodzie eksploracji świata i otwieraniu się na nowe doświadczenia. Zapraszaj, otwieraj drzwi szczęściu, niech ono wchodzi, ale nie może być za długo, bo za chwilę przestajesz zauważać, że jest.

NIESZCZĘŚCIE

Nieunikniony cień szczęścia. Życzmy sobie abyśmy doświadczali tylko zwykłych nieszczęść i potrafili przez nie przechodzić, a potem narodzić się na nowo do szczęścia. Nic więcej nie potrzeba.


Całe nasze życie jest pomimo czegoś - i szczęście nie wymyka się tej regule. Dążymy do niego pomimo strachu, nieznośnej niepewności bytu i poczuciu zagubienia w tym zawiłym świecie, w którym mimo wszystko chce się być. Chwile szczęścia, które daje nam życie i które potrafimy ze sobą zabrać są jak stacja benzynowa dla samochodu. Tankujemy do pełna by móc kontynuować jazdę.