sobota, 31 października 2015

Narodowy Kongres Dietetyczny 2015


24 listopada 2015 roku w Warszawskim hotelu Gromada odbył się Narodowy Kongres Dietetyczny. Hasło przewodnie konferencji brzmiało "Nie jest ważne jak jesz, ale jak się odżywiasz." Nie był to z pewnością stracony czas, dlatego postanowiłam podzielić się z Tobą moimi wrażeniami i przytoczyć problematykę najbardziej profesjonalnych i merytorycznych przemówień. Mam nadzieję, że wiedza, którą się z Tobą podzielę w jakiś sposób okaże się dla Ciebie przydatna, a przynajmniej przyciągnie kilka pytań pozostawiających echo.

Kongres rozpoczął Grzegorz Łapanowski, polski Jamie Oliver, autor projektu "Szkoła na widelcu". Jego mowa poruszyła problematyczny wątek - czy bezpieczna żywność jest zdrowa? I myślę, że było to najistotniejsze pytanie jakie padło tego dni na sali. Nawet wybitnie wykształcone osoby, które nie są z branży dietetycznej stają się ofiarami niskiej świadomości konsumenckiej, o co trudno ich winić, ponieważ chciałoby się wymagać żeby produkty lądujące na półce w supermarkecie były korzystne, a przynajmniej neutralne dla zdrowia. Prawda niestety jest inna. Obecnie znajdujemy się w epicentrum masowej produkcji. Wystarczy spojrzeć w jaki sposób traktowane jest podstawowe źródło energii tradycyjnie żywiącego się człowieka - pieczywo. Kiedyś chleb miał swoją tożsamość a jego wypiekanie było głęboko powiązane z tradycją. Dzisiaj dla przemysłu produkt spożywczy przestał mieć wymiar symboliczny. Popadamy w tendencję traktowania jedzenia tylko i wyłącznie jako jedzenia. A przecież ogromne znaczenie ma przede wszystkim aspekt socjalny, zdrowotny, jak również - relacja emocjonalna. Uwielbiamy świętować a nieodłącznym elementem ważnych dla nas wydarzeń jest biesiada. I to jest piękne. Przy tym stole spotykamy się z ludźmi, z którymi chcemy być w każdy możliwy sposób. Niestety tym uroczystością coraz częściej towarzyszy szybkie, beznamiętne jedzenie. Kolejna poruszona kwestia dotyczyła braku czasu ze strony rodziców na gotowanie z dziećmi. Czy to jest wyzwanie tradycyjnej kuchni? Z pewnością. W takim razie wymyślmy w jaki sposób zrobić to szybciej, smaczniej, i… taniej. Myślę, że ostatnie słowo jest najbardziej kontrowersyjne ale zadam Ci teraz interesujące pytanie, które wymaga szczerości. Czy ktoś dyskutuje z ceną Mercedesa albo BMW? Dlaczego? Ponieważ za tą ceną stoi jakość produktu! Czy nie szkoda wydawać nam pieniędzy na dobre ubrania? To dlaczego buntujemy się, że zdrowa żywność nie kosztuje groszy? Ludzie, którzy uczestniczyli w etapie produkcji slow food też powinni godziwie zarobić. To jakość surowca wpływa na charakter produktu końcowego! Zapominamy również o tym, że w pierwszej kolejności jemy oczami. Artystyczne warzywa kuszą znacznie bardziej niż haotycznie porozwalane na talerzu. Jak sądzisz, czy chętniej jadłbyś brokuły gdyby ktoś w miejsce argumentu "bo są zdrowe" pokazał ci jakie są smaczne i opowiedział ich historię? Poznanie produktu od samego początku umożliwia nawiązanie z nim osobistej relacji, a z tej relacji rodzi się prawdziwa przyjemność. Taką chwilę się przeżywa. Celebracja wspólnych posiłków, w których przygotowanie włącza się całą rodzinę jest misją każdego z nas. Dbajmy o to by nasze jedzenie miało swój charakter i godność, jak również o to by nie tracić okazji do wspólnych spotkań, podczas których wszyscy podajemy sobie rękę. Jaka jest najprostsza zasada, którą należy się kierować podczas robienia zakupów? Nie kupować rzeczy, których Twoja prababcia nie uznałaby za jedzenie.

Kolejny wykład, o którym chciałabym Ci opowiedzieć dotyczył restrykcyjnej diety w chorobach autoimmunologicznych i jej suplementacji. Ewa Trusowicz  - specjalista zdrowia publicznego, dietetyk, autorka artykułów prasowych oraz ekspert w audycjach radiowych i telewizyjnych, przedstawiła dotychczasową wiedzę na temat zastosowania protokołu autoimmunologicznego w autoagresji. A ponieważ największą rolę w dbaniu o naszą odporność odgrywa jelito, można również go określić jako pośrednika chorób autoimmunologicznych. Badania dotyczące specyficznej dietoterapi w chorobach autoimmunologicznych nie są jeszcze randomizowane, co jednak nie zmienia faktu, że wielu profesjonalistów w swojej praktyce zawodowej przywraca swoich podopiecznych do zdrowia. Najnowsze dane wskazują na nieznaną do tej pory rolę jelita, które stanowi także barierę kontrolującą przemieszczanie się cząsteczek pomiędzy światłem zewnętrznym a wnętrzem organizmu. Bariera ta decyduje o tym, jakie substancje nasz układ odpornościowy uznaje za "wroga", a jakie za "przyjaciela". Zaburzenia tej granicy u osób z predyspozycją genetyczną mogą prowadzić do chorób autoimmunologicznych oraz innych schorzeń. Sugeruje się, że kluczem do zatrzymania patologii o takiej etiologii jest przywrócenie szczelności jelita. Zwolennicy tej teorii za czarny charakter uznają między innymi pszenicę która podnosi poziom zonuliny - białka odpowiedzialnego za modelowanie przepuszczalności ścisłych połączeń pomiędzy komórkami w ścianie przewodu pokarmowego. W leczeniu dietetycznym zależnie od stanu wyjściowego pacjenta wyklucza się również zboża, głównie z uwagi na gluten, nabiał, jaja, ze względu na lizozym, który nie tylko rozkłada ściany komórkowe bakterii, ale podobno także własne. Rezygnuje się również ze strączków, sugerując się obecnością lektyn - substancji prozapalnych i antyodżywczych. Oprócz tego, czasami likwiduje się w programie żywieniowym orzechy, nasiona i warzywa psiankowate. Co zatem się je? Mięso, ryby, owoce i pozostałe warzywa. Jak to się ma do raportu WHO donoszącego o działaniu rakotwórczym przetworzonego mięsa (czyli również podrobów, chłopskich kiełbas i boczku) oraz prawdopodobnie rakotwórczym czerwonego mięsa? Osobiście sądzę, że jeśli ta hipoteza może pomóc cierpiącym ludziom, nie należy jej bagatelizować, jednak trzeba mieć na uwadze, że wciąż nie istnieją jednoznaczne badania przeprowadzone na dużą skalę, które potwierdzałyby skuteczność protokołu autoimmunologicznego. Na koniec najbardziej intrygujący zbieg okoliczności - dłuższe stosowanie diety roślinnej koreluje ze znacznie rzadszym zachorowaniem na choroby z rodzaju autoagresji. Dietę wegańską można uznać zatem za świetną profilaktykę.

Moim zdaniem jedno z najbardziej elitarnych wystąpień należy do dietetyka klinicznego, doktorantki Angeliki Kargulewicz, które dotyczyło diety w chorobach - dokładnie w nowotworach. Rokuje się, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat nowotwory będą pierwszą przyczyną zgonów w Polsce. W tej chwili dominują jeszcze choroby układu krążenia. Dieta ma niewątpliwe, potwierdzone naukowo znaczenie nie tylko w profilaktyce, ale również w leczeniu raka. Każdego roku 8,2 mln ludzi umiera z powodu kancerogenezy. Do czynników chemoprewencyjnych (chroniących przed nowotworami) należą między innymi selen, omega 3, resweratrol obecny w czerwonym winie, restrykcja kaloryczna, nutraceutyki takie jak czosnek, jarmuż, brokuł, roślinny model żywienia i co ciekawe picie soku z bakłażanów, który regeneruje uszkodzenia DNA. Co z kolei wpływa na proliferacje, czyli rozmieszczenie komórek nowotworowych? Jak donoszą badania z pewnością jest to alkohol, cukier, tłuszcz interweniujący adaptowanie się komórki nowotworowej, zbyt duża ilość czerwonego mięsa, wysokie spożycie kwasów omega 6 odpowiedzialnych za angiogenezę jak też B12 i beta-karotenu. To ważny moment aby przeanalizować pod tym kątem swój dotychczasowy sposób żywienia. Jak myślisz, co należałoby zmienić?

Na Kongresie poruszone zostały również psychologiczne aspekty otyłości a także zaburzeń odżywiania. Wzięłam udział również w w fascynujących warsztatach skutecznego motywowania pacjenta do stosowania diety. Muszę przyznać, że sporo się nauczyłam. Chciałabym również pochwalić wystąpienie doktoranta Damiana Parola - dietetyka i psychodietetyka a także autora publikacji naukowych i popularnonaukowych. Zawsze imponował mi jego profesjonalizm i rzeczowość. Damian przedstawił wegetarianizm i jego odmiany, przy czym skupił się bardziej na diecie wegańskiej. Najlepsze w jego prezentacji było to, że przedstawił nie tylko zalety diety roślinnej, ale przymierzył się również do zagrożeń jakie ze sobą niesie w przypadku jej złego zbilansowania. Damian doskonale operuje faktami, pochodzącymi tylko z dowodów naukowych. Niemal każde jego zdanie potwierdzone jest badaniami. Najbardziej podobało mi się studium dowodzące mniejszego poziomu stresu u wegan oraz innego składu flory bakteryjnej, co również działa na korzyść zdrowotną. Na temat mikroflory przygotuję specjalny post, ponieważ jest to temat tak niebywale frapujący, że nie sposób się w nim nie zanurzyć.

Gdybym miała opisać wszystkie prezentacje i wystąpienia z pewnością musiałabym nie przespać całej nocy a ponieważ szanuję Twój czas tak samo jak i swój chciałam Ci przekazać namiastkę tego co zostało tam powiedziane. Jestem przekonana, że warto brać udział w takich proedukacyjnych przedsięwzięciach, ponieważ proces nauki w przypadku specjalizacji, którą pragnę zajmować się zawodowo trwa całe życie. Być może pewnego dnia również ja stanę po stronie prelegentów. Do tego czasu chcę uczyć się w sposób najbardziej efektywny. Nie łatwo jest godzić obowiązki studiowania dwóch kierunków, pisania bloga i rozwijania swoich zainteresowań, ale to uczucie, że spełniam swoją życiową misję - rekompensuje wszystko.























środa, 21 października 2015

Jesienna depresja, której nie ma



Życie nigdy nie jest takie piękne jak na Instagramie. No chyba, że mówimy o funkcjonowaniu w sposób tak żywy i bezsprzeczny jak żyją aktorzy w filmie. Ale co widzi przeciętny człowiek kiedy wyłączy filtr wirtualnego świata? Ciężkie, ołowiane chmury, deszcz rozmywający krawędzie mętnej rzeczywistości i nudne ulice. Na chodnikach blade twarze posępnych przechodniów, którzy zapomnieli zabrać parasolki. Ich szary wzrok i ściągnięte usta, jak gdyby w swojej historii wszystko już opowiedzieli. Starych, wystraszonych ludzi z zapowiedzią końca świata w oczach i całą resztę z głowami pochylonymi nad ekranami smartfonów, oglądającą świat przez ich pryzmat. Na co teraz patrzysz? Na telefon! Znowu na telefon…

Nie będzie to kolejny post z serii - jak stać się robotem i mieć doskonałe życie. Idealne jest tylko to w social mediach, ale to nawet dobrze, ładne zdjęcia poprawiają humor. Chcę Cię dziś nakłonić do zrobienia czegoś absolutnie spontanicznego i autentycznego. Im bardziej będzie to niepasujące do standardowego ciebie, tym mocniej poczujesz, że właśnie się budzisz…

DO PRAWDZIWEGO ŻYCIA DO JAKIEGO ZOSTAŁEŚ STWORZONY.

Jesienna depresja lubi towarzystwo rutyny i beznamiętności. A dzięki czemu wszystko w życiu ma sens? Odpowiedzią są dwie składowe, które w sposób kompletny inicjują twój rozwój i pozwalają rosnąć - "zdrowa obsesja" i ciekawość świata. Tę pierwszą można porównać do wspaniałego kwiatu, który rozkwita w tobie ilekroć skupiasz całą swoją uwagę i wszystkie pokłady twojej wewnętrznej energii na tym co w sposób naturalny totalnie cię ekscytuje i porywa. Dla mnie najbardziej fascynującymi i elektryzującymi "natręctwami", z którymi wstaję rano, biorę prysznic, jem obiad, chodzę do łóżka i zasypiam są medycyna żywienia i niezwykłość ludzkiego umysłu. Każdego dnia eksploruje te dwie przestrzenie naukowe, romansuję z nimi poznając fakty, konfrontując się z problemami, stawiając pytania i niepokornie szukając odpowiedzi. Nie są one moimi ograniczeniami, mam również wiele innych zainteresowań, w które inwestuję mniej lub więcej czasu, jednak bez wątpienia psychologia i dietetyka nadają głęboki sens wszystkiemu czego się podejmuję. Dlaczego się tym z tobą dzielę? Bo od dawna nie przeżyłam dnia pełnego pustki i wypalenia. Ilekroć spotkam się z trudnym wydarzeniem, które jest wyzwaniem dla mojego charakteru, od razu przypominam sobie jaki jest mój cel i nie spuszczam go z oczu. Wierzę, że on mnie woła, żebym spełniła swój los. Każdy dzień jest czystą kartką, którą możemy zapisać w dowolny sposób. Oprócz tego co wartościowe i odżywcze, koniecznie wplatam w nią codzienny element zaskoczenia. Jest to jakiś drobiazg, który pozwala mi uwolnić się od zaplanowanej struktury dnia, wyrwać ze starych kolein, rozluźnić się żeby wszystko nie musiało być takie poważne. Uwielbiam się śmiać. Czasami wysyłam do moich znajomych "autokomiczne" filmiki, po których obejrzeniu bolą ich mięśnie brzucha, tańczę w sklepie albo śpiewam w drodze do szkoły. Robię to, ponieważ patrzę na siebie z odległości. Nie istniejemy aż tak bardzo jak nam się wydaje. 

JAK NIE STRACIĆ JESIENIĄ RADOŚCI?

Każda pora roku, także ta chłodna i deszczowa jesień może być piękna, jeśli tylko pozwolisz jej taką być. Wszystko zależy od Twojego nastawienia! Jeżeli wyjdziesz z domu w kolorowych kaloszach, beztrosko wdepniesz w kałużę, na uszy założysz słuchawki z "rozgrzewającą" muzyką a wokół szyi owiniesz przyjemny, miękki szalik łatwiej na rzeczywistość spojrzeć łaskawszym okiem. Nawet jeśli nie uda ci się złapać kilku promyków słońca, to światło, które masz w sobie nigdy nie będzie zależne od pogody. Jak stać się "jasnym człowiekiem"? Swobodnie i twórczo doceniając codzienność. Kilka razy w ciągu dnia pomyśl o pięciu rzeczach, za które jesteś w tej chwili wdzięczny. Po prostu kontempluj cudy codzienności. Ja w tej chwili biorę na celownik "oczywiste" fakty, czyli to co podoba mi się wokół mnie. Piję właśnie moją ulubioną szpinakową herbatę, ma wspaniały zapach a smakiem przenosi mnie do lasu - wielkiego miejsca, w którym czuję się bardzo mała i bardzo szczęśliwa. Stopy schowałam przed zimnem w przytulnych bamboszach, w których czuję się tak wygodnie i miło. Mam dzisiaj swój wolny dzień - jedyny taki w tygodniu. I dziękuję za to, że mogę odpocząć i przygotować się do nowego tygodnia pracy. (Dla mnie środa jest niedzielą.) Wiem, że przygotuję dziś dla babci pyszny obiad i będę mogła zobaczyć jej niesiłowy uśmiech. Praktykowanie wdzięczności jest najtańszym biletem do szczęścia. 

WITAMINA D I JEJ GLOBALNY NIEDOBÓR

Na nic zdaje się praktykowanie pozytywnej psychologii jeżeli zapomina się o dbaniu o własne zdrowie. Witaminę D spotykamy zarówno w pokarmach zwierzęcych (tłuste ryby i jaja) jak i roślinnych (grzyby, także pieczarki). Jest także syntetyzowana w skórze pod wpływem promieni słonecznych, jednak w naszej sferze geograficznej wyłącznie od końca kwietnia do początku września. Dlatego w okresie jesiennym i zimowym niezbędne jest dostarczanie tej witaminy w jedzeniu, suplementach lub podczas wyjazdu w okolice równika. Jednak większość Polaków nie robi żadnej z tych rzeczy, dlatego niedobór tej witaminy dotyczy 90% populacji w naszym kraju. Dzienne zapotrzebowanie dla dorosłego człowieka wynosi 200 j.m. Wzrasta po 50 roku życia. Migrena, klastrowy ból głowy, spadek odporności (witamina D aktywuje białe krwinki do wytworzenia peptydów o działaniu przeciwdrobnoustrojowym), apatia, odwapnianie kości, problemy z kręgosłupem czy gospodarką hormonalną - to wszystko związane jest niedoborem witaminy D. 

JAK ZADBAĆ O ODPORNOŚĆ?

System odpornościowy to suma wszystkich psychicznych i fizycznych mechanizmów obronnych. Spośród składników pokarmowych, szczególne znaczenie w kształtowaniu odporności mają aminokwasy: arginina (uczestniczy we wzroście komórek i syntezie kolagenu) oraz glutamina (zapobiega przenoszeniu się zakażeń bakteryjnych), witaminy antyoksydacyjne (A,E,C,D, kwas foliowy, B6), składniki mineralne (selen, cynk, miedź), kwasy omega-3 i wtórne substancje roślinne (polifenole, flawonoidy, antocyjany i inne). Również wysiłek fizyczny wzmacnia układ immunologiczny. Najkorzystniejsze dla zdrowia są te formy ruchu, które nas nie męczą, czyli podczas których wymówienie średniej długości zdania nie będzie wymagało przerywania ruchu lub wzięcia głębszego oddechu - taką formą aktywności jest spacer, jazda na rowerze czy trucht.

W dobie pochwały egoizmu można zapomnieć o trosce wobec innych, ale czy można nie pamiętać o sobie? 







































sobota, 10 października 2015

5 powodów, dla których warto jeść jarmuż


Mój faworyt wśród zielonych roślin! Niestety w Polsce jest stosunkowo mało popularny… a szkoda. Czy spotkałeś się już z tym nieocenionym warzywem? Dzisiaj przedstawię Ci pięć powodów dla których warto włączyć go do swojego menu. A oto one:



1.


Jarmuż posiada indole, które hamują wydzielanie aktywnych estrogenów, wskutek czego zapobiegają rakowi piersi. Jako przedstawiciel warzyw kapustnych jest także skarbnicą sulfosforanu. Ten przeciwutleniacz chroni między innymi przed nowotworem płuc, prostaty i jelita grubego.
Żeby nie stracił swoich prozdrowotnych funkcji powinien być zjadany na surowo lub gotowany na parze podobnie jak brokuły- mniej więcej 3 minuty. Jarmuż został również obdarowany w beta-karoten, luteinę i zeaksantynę - antyoksydanty, które chronią przed stresem oksydacyjnym a tym samym mogą mieć działanie przeciwnowotworowe. Chlorofil, zielony barwnik roślin ma właściwości oczyszczające organizm, ponieważ tworzy silne połączenia z częścią toksycznych związków. 



Dzięki małej gęstości kalorycznej (zawartość kalorii w 100g) i dużej gęstości odżywczej (odżywcza wartość produktu w odniesieniu do jego kaloryczności) jest skondensowaną bombą witamin i minerałów. Świetny produkt dla osób na diecie redukcyjnej, gdzie najważniejszym kryterium jakie trzeba spełnić jest odżywienie na poziomie komórkowym, tak żeby poprzez deficyt kaloryczny nie doprowadzić do niedoborów i spalania tkanki mięśniowej zamiast tłuszczu.


Rewelacyjne źródło witaminy C - zaraz po papryce i natce pietruszki. Witamina C szczelnie wzmacnia naczynia krwionośne, obniża ciśnienie krwi, wykazuje zdolności pro oksydacyjne i uczestniczy w wytwarzaniu czerwonych krwinek, co może chronić przed wystąpieniem anemii. 
Witamina C o 42% zmniejsza również ryzyko udaru mózgu co udało się udowodnić badaczom, którzy pracowali w ramach projektu Europejskiego badania perspektywicznego przed rakiem.
Ponadto witamina C zwiększa aktywność komórek NK (Natural Killer) oraz limfocytów T i B odpowiedzialnych za zwalczanie patogenów i eliminację komórek nowotworowych. 


Witamina A jest "balsamem" dla naszych oczu, a dodatek luteiny i zeaksantyny chroni siatkówkę oka przed uszkodzeniem przez wolne rodniki i szkodliwym działaniem nadmiaru energii świetlnej. 



W 100g tego produktu znajdziesz aż 20% dziennego zapotrzebowania na żelazo. Dzięki obecności witaminy C żelazo niehemowe znacznie lepiej się wchłania. Jarmuż jako źródło wapnia (150 mg na 100g) ma bardzo korzytsną proporcję pomiędzy tym pierwiastkiem i fosforem. Ich wzajemny stosunek określa szybkość procesów energetycznych. Fosfor jest składnikiem związków wysokoenergetycznych nośników energii. Wapń uczestniczy w przenoszeniu bodźców do układu nerwowego.

UWAGA!

Jarmuż nie jest wskazany dla osób z problemami z tarczycą. Zawiera związki wpływające na metabolizm jodu. Ze względu na obecność szczawianów nie powinny go spożywać również osoby z kamienicą szczawianową.

Czy Ty też jesteś już przekonany, że warto wprowadzić to genialne warzywo w swój program żywieniowy?

Świetnie sprawdzi się jako dodatek do smoothie, a ugotowany będzie wspaniałym dodatkiem do makaronu. Spróbuj koniecznie!



piątek, 9 października 2015

Jesteśmy w słodkiej dupie




Przełamując najsłodsze tabu


Dr Ornish w swojej książce napisał - "W żadnej dziedzinie nie spotyka się tak rozbieżnych opinii jak w kwestii diety".  Krótko mówiąc, obecnie wielu ludzi odczuwa głębokie rozdrażnienie, ponieważ nieustannie otrzymują sprzeczne informacje na temat tego, jak powinien wyglądać program zdrowego odżywiania i życia. To jest naprawdę frustrujące, zwłaszcza, że nawet eksperci zdają się ze sobą nie zgadzać. Zdrowie człowieka to kwestia daleko bardziej skomplikowana niż pojedyncza publikacja ze zbyt daleko idącymi wnioskami, czy proporcje XX sprzyjające rozwojowi masy mięśniowej. Świat nigdy nie dzielił się tylko na czarne i białe kolory, dlatego segregowanie wszystkich produktów na bardzo złe i bardzo dobre nie znajduje miejsca w obiektywnej rzeczywistości. Zapominamy o szarości, która skupia w sobie zarówno wiązkę światła jak i półmrok, tę ciemniejszą stronę.

Współczesność musi się zmierzyć z rozwiązaniem szeregu błędów. A co jest elementem łączącym wszystkie skuteczne diety, jakie kiedykolwiek opracowano? Ograniczenie cukru. 

Powiedzmy to na głos. Jesteśmy uzależnieni od nagradzania. Jest to powód, dla którego wstajemy rano z łóżka. Eliminując przyjemność odbieramy sobie motywację do życia. Ewolucja zadbała o to aby jedzenie było najsilniejszym z odczuwanych impulsów dlatego jest ono bogatym źródłem rozkoszy. Jak myślisz, kiedy rodzice chcą rozszerzyć plan żywieniowy swojej pociechy o nowy produkt, ile razy muszą ją podać, zanim maluch ją zaakceptuje? Mniej więcej 13. Chyba, że ten nowy  składnik diety dziecka jest słodki. Wtedy wystarczy raz. 

Cukier może ukrywać się pod wieloma nazwami i jest to powód do niepokoju, ponieważ przeciętny człowiek łatwo daje się nabrać na chwyty marketingowe producentów, którzy podstępnie kodują go za pomocą chociażby takich specyfików jak: dekstroza krystaliczna, syrop klonowy, fruktozowy, kukurydziany, glukozowo-fruktozowy, melasa cukrowa, cukier buraczany, biały lub brązowy, a także miód. 

Wróćmy więc do sacharozy, czyli naszego poczciwego cukru. Składa się on z dwóch monocukrów: glukozy i fruktozy. Ta ostatnia nadaje mu słodycz i to ona jest jednym z czterech jeźdźców apokalipsy rozregulowujących nasz metabolizm. A jak podają badania, genetyce można przypisać zaledwie 10% odpowiedzialności za wykształcenie się zespołu metabolicznego. To znaczy, że aż 90% zależy od Ciebie, a konkretniej od tego czym się żywisz. 

Wiedziałeś, że cukier tylko pozornie jest węglowodanem? Składa się zarówno z tłuszczu, ponieważ fruktoza w wątrobie jest metabolizowana w taki sam sposób jak tłuszcz, jak i z węglowodanu, ponieważ w ten sposób metabolizowana jest glukoza. I o ile glukoza w czystej postaci jest skrobią, o tyle fruktoza nigdy nie występuje samodzielnie.

Współczesna dieta w coraz większym stopniu składa się z fruktozy. Zwiększyła się zarówno ilość cukru, jaką przyjmujemy, jak i jego procentowy udział w całkowitej liczbie przyjmowanych przez człowieka kalorii. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 50 lat potroiło się światowe spożycie cukru. Nie zapominając o tym, że globalna populacja wzrosła dwukrotnie. 

Co z tym syropem glukozowo-fruktozowym?

Z produkcyjnego punktu widzenia jest po prostu tańszy, z technicznego niczym nie różni się od cukru. Chociaż faktycznie bardziej podnosi poziom fruktozy we krwi, co może mieć negatywne konsekwencję dla zdrowia metabolicznego. 

Ale przyjrzyjmy się samej fruktozie. W rzeczywistości metabolizowana jest w bardzo podobny sposób jak etanol...



Po dostarczeniu organizmowi 120 kcal z cukru (60 kcal glukozy i 60 kcal fruktozy), 60 kcal z glukozy podzieli się w stosunku 20% do 80%, co oznacza, że tylko 12 kcal dostanie się do wątroby. Warto podkreślić, że metabolizm glukozy zachodzi we wszystkich narządach, natomiast fruktoza metabolizowana jest niemal wyłącznie w wątrobie.  A zatem wszystkie kcal pochodzące z fruktozy trafiają do tego narządu. Łącznie trafia tam 72 kcal, co oznacza trzykrotnie więcej niż po spożyciu 120 kcal tylko z glukozy. Na strawienie 200 mililitrów pomarańczowego soku wątroba będzie potrzebować trzykrotnie więcej energii, co doprowadzi do wyczerpania jej zapasów ATP. W wyniku utraty tego wysokoenergetycznego związku dojdzie do wytworzenia kwasu moczowego, który zwiększa ciśnienie tętnicze i wywołuje dnę moczowaną.

Fruktoza nie może zostać zmagazynowana w wątrobie w formie glikogenu (jedynego węglowodanu zapasowego w naszym organizmie) dlatego bezpośrednio trafia do mitochondriów. W skutek tego powstaje nadmiar czynnego octanu (acetylo-CoA), który jest zamieniany w tłuszcz, co może zwiększać ryzyko zachorowań na choroby serca. Fruktoza powoduje również insulinoodporność wątroby, a wraz z niską wrażliwością wątroby na insulinę, niemożliwe jest utrzymanie optymalnego poziomu glukozy we krwi, której wzrost może prowadzić do cukrzycy. Insulinoodporoność wątroby, powoduje coraz większy wyrzut insuliny przez trzustkę a nadmiar energii magazynowany jest w postaci tłuszczu. Najintensywniej wypełniana jest wtedy trzewna tkanka tłuszczowa, która obrasta narządy wewnętrzne. Tłuszcz trzewny, inaczej nazywany wisceralnym lub brzusznym to orzech, na którym twój organizm łamie sobie zęby. Jego rozmiar naprawdę ma znaczenie, ponieważ badania pokazują, że jego większa ilość może pozbawić się około 15 lat życia. 


Ale tłuszcz brzuszny jest jedynie przedstawicielem tłuszczu "ektopicznego", znajdującego się wewnątrz narządów - w mięśniach i wątrobie. To on jest prawdziwym zabójcą. Fruktoza tak samo jak i alkohol zwiększają jego ilość a różnica między alkoholowym a niealkholowym stłuszczeniem wątroby posiada rozbieżność tylko w nazewnictwie.

Dodam jeszcze, że wysoki poziom insuliny blokuje sygnał leptynowy, który informuje o tym, że twoje magazyny w postaci tkanki tłuszczowej są już pełne. W skutek jego zaburzenia podwzgórze nieustannie sygnalizuje fałszywe uczucie "głodu", a ty jesz więcej. 

Obecnie istnieje wiele dowodów na silny związek przyczynowo-skutkowy między insulinoodpornością, a demencją. 

Fruktoza może także przyczynić się do zmniejszenie szczelności jelit (uszkodzenie ich ściany), co w rezultacie może prowadzić do zespołu nieszczelnego jelita, który zwiększa narażenie organizmu na zapalenia i dalszy wzrostu insulinoodporności. 

Jako nowinkę, warto potraktować wiadomość, że fruktoza ma bezpośredni wpływ na uszkodzenie komórek. I choć badania te są jeszcze w początkowej fazie, pierwsze wyniki wykazują, że fruktoza może przyspieszyć procesy starzenia się i rozwój komórek nowotworowych. 

Czy fruktoza jest trucizną?

"Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną". Jaki argument stoi za spójnikiem tego stwierdzenia? To dawka czyni czy dana substancja jest trująca. Problem polega na tym, że obecnie średnie spożycie fruktozy przez dorosłego człowieka zdecydowanie przekracza wartość graniczną. 

Wiesz dlaczego fruktoza powoduje zwiększone przyjmowanie pożywienia? Ten cukier stymuluje nadmierną i ciągłą konsumpcję poprzez oszukiwanie twojego mózgu, tak by chciał więcej!
A zatem czy możemy sobie pozwolić na dekonstrukcję Darwina? Cukier naturalnie występujący w owocach sprawia, że są smaczne. Ale dla naszych przodków owoce były na wyciągniecie ręki zaledwie przez jeden miesiąc w roku, w czasie zbiorów. Potem przychodziły cztery miesiące zimy i pożywienia nie było wcale. Mieściło się w ludzkim interesie zwiększenie tkanki tłuszczowej, by w ten sposób przygotować się do okresu ograniczonego dostępu do pożywienia. Podsumowując cukier - w dawkach dostępnych dla naszych przodków, ewolucyjnie był sprzymierzeńcem. Czy natura nie przewidziała tego, że człowiek będzie miał silną potrzebę rozwoju i w przeciągu prawie dwóch milionów lat jego życie mówiąc delikatnie - kolosalnie się zmieni? 

Czy istnieją antidota? Czy owoce są szkodliwe?


Owoce zawierają fruktozę, ale w ich skład wchodzi również błonnik i nie znalazł się on tam przypadkiem. Fruktoza w owocach, w racjonalnych ilościach nie stanowi dla zdrowia znacznego niebezpieczeństwa, ponieważ obecność błonnika zmniejsza tempo, w jakim cukier trafia do wątroby, co daje jej szanse nadążyć za jego przetwarzaniem i niwelować większość negatywnych skutków napływu cukru. Dla odmiany, sok jest pozbawiony błonnika nierozpuszczalnego, który znajduje się w całych owocach i warzywach. Nie ma znaczenia, skąd pochodzi fruktoza - z owocu, z trzciny, buraka - jeśli nie towarzyszy jej błonnik, będzie miała taki sam wpływ na twój metabolizm. 

Kolejnym wybawieniem są… ćwiczenia! Tak jest! Największym benefitem jest fakt, że wysiłek fizyczny większa tempo, w jakim w wątrobie przebiega cykl Krebsa i sprawia, że ta spala energię w czystszy sposób. To determinuje ilość energii, która odłoży się w wątrobie jako tłuszcz. Jeśli jednak chce się z ćwiczeń fizycznych uczynić strategię obrony przed dysfunkcją metaboliczną trzeba być konsekwentnym i systematycznym. 

Lepszy grubas, który ćwiczy, czy chudzielec kanapowiec?

Ostatnie badania jednogłośnie pokazują, że ćwiczenia fizyczne osłabiają wszystkie negatywne skutki otyłości w kontekście tłuszczu trzewnego, problemów zdrowotnych i długości życia. DLATEGO OSOBA, KTÓRA JEST GRUBA, ALE FIZYCZNIE SPRAWNA BĘDZIE ŻYŁA DŁUŻEJ NIŻ OSOBA CHUDA Z BMI PONIŻEJ 19. 

Mała dygresja…


Szanujmy się wzajemnie. W tej chwili jest wiele ważniejszych spraw, z którymi trzeba się rozprawić, niż nagonka na mleko czy pestycydy w roślinach. Najpierw zajmijmy się sprawami pierwszorzędnymi, jak nadmierna konsumpcja cukru, mięsa i olejów przez społeczeństwo. To one destabilizują nasze zdrowie w największym stopniu! Nie myślmy o spustoszeniu, jakie staje się w systemie, w którym żyjemy, tylko pod kątem dorosłej populacji. Co w takim razie z dziećmi? One nie decydują się świadomie na bycie grubym. To MY je tego uczymy. 

Żeby odrodzić się jak feniks z popiołów potrzebna jest gruntowna zmiana. Zmniejszenie spożycia cukru to trudne zadanie - szczególnie, że na rynku rozwijających się krajów napoje są tańsze niż pitna woda. 

Jakakolwiek udana zmiana będzie wymagała aktywnego zaangażowania. W szczególności Twojego, drogi czytelniku. Razem mamy w sobie ogromny potencjał. Codziennie jesteśmy świadkami potężnego rozwoju technologi. Spójrzcie ile udało nad się dokonać przez ostatnie 50 lat! Nie powinniśmy wątpić w naszą siłę! 

A zatem pozwól, że zadam Ci jedno pytanie... Czy jesteś gotowy po raz kolejny zmienić świat?














































poniedziałek, 28 września 2015

Porozmawiajmy o jelitach



W ten sposób rozpoczynam swoją kolejną przygodę. Zapraszam Cię do obejrzenia filmu, który dla Ciebie przygotowałam. 


Zastanawiam się teraz nad swoim działaniem... Zadaje sobie pytanie "czy powinnam to robić właśnie teraz?". Patrzę na siebie z boku i pytam - jaka wartość płynie z podjęcia tego wyzwania? Wydaje się, że na drodze do spełnienia marzeń zawsze pojawia się jakaś tajemnicza przeszkoda. Jak wiele jest spraw, którym pozwalamy wejść sobie w drogę a przecież sprzeciw, który wskutek tego w nas powstaje, nie pozwala nam stać się tym kim mamy być. Z naszymi marzeniami konkurują prozaiczne czynności, (choćby takie jak sprzątanie w szafie czy telefonowanie)  które w danym momencie mają większą wartość niż NASZE MARZENIA. "Większość ludzi ponosi porażkę, zamiast odnieść sukces, ponieważ rezygnują oni z tego, o czym naprawdę marzą, na rzecz tego, czego chcą w danej chwili." Dlatego w przypadku wątpliwości zawsze podejmuję działanie.

Mimo, że mój film nie jest perfekcyjny, to stał się on dla mnie niezwykłą lekcją. Zamierzam od dzisiaj być tylko lepsza! 

Wierzę, że każdy z nas został tu przysłany aby coś zrobić! Nie tylko po to, aby zajmować kawałek miejsca. Jesteśmy tu po to, aby rozwiązać czyjś problem. Po to, aby czyjeś życie stało się trochę lepsze.


poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Jak stać się ekspertem od siebie? (czyli jak osiągnąć i utrzymać szczupłą, zharmonizowaną sylwetkę #część 2)

         


                  Pierwsza część tego wpisu  miała na celu sprowadzić Cię do strefy własnego ego. Takiego jakie faktycznie jest. Pełnego naturalizmu i specyficznej patologii. Dzisiaj chciałabym abyś zrozumiał moc informacji, które możesz zbierać na swój temat i które pozwolą Ci stać się najbardziej profesjonalnym ekspertem od... samego siebie.

Jesteśmy naprawdę świetnymi socjologami. Stereotypowe postrzeganie ludzi należących do różnych grup to coś, co robimy nawet gdy bardzo staramy się uniknąć niesprawiedliwych uproszczeń. Potrafimy z łatwością przewidywać zachowania i myśli innych, kiedy nie potrafimy uporać się z osobą, z którą paradoksalnie spędzamy najwięcej czasu. A to właśnie wiedza o sobie pozwala na proaktywną pracę nad sobą i swoim życiem. Dzięki niej, możesz zapanować nad wszystkim tym, co potrzebuje ustawicznej kontroli. Bardzo często pozostajemy zamknięci na nasz umysł i ciało. Tymczasem sami w sobie jesteśmy niesamowitą przestrzenią do zbadania! "Poznać innych to siła, poznać siebie to moc."


2. PRZEJMIJ KONTROLĘ NAD SWOIMI DANYMI


Powstaje nowy nurt monitorowania swoich parametrów za pomocą najnowszych technologii. Mierzenie tętna, ciśnienia, czasu snu, liczby kroków na dzień może się wydawać nastawione na sportowców. Jednak statystycy, tacy jak Talithia Williams optują za tym, że każdy z nas codziennie powinien zbierać i spisywać dane na temat swojego organizmu - bo dane mogą ujawnić dużo więcej, niż wiedzą nawet nasi lekarze. Przez zapanowanie nad swoimi danymi, czyli poprzez codzienne pomiary swoich parametrów, stajesz się ekspertem w sprawie swojego ciała. Przejmujesz stery. Nie potrzebujesz do tego dyplomu z medycyny. Lekarze są fachowcami w sprawie całej populacji, ale to Ty jesteś swoim ekspertem. A kiedy spotkacie się i dwoje mistrzów połączy siły, możecie podejmować lepsze decyzje niż twój lekarz, sam. Dane dotyczące Twojego organizmu mogą Ci bardzo wiele powiedzieć. 
              Wiesz, że mierzenie temperatury może wiele zakomunikować o stanie tarczycy? Ten narząd nieustannie pracuje - jak termostat w domu. Nastaw termostat na optymalną temperaturę, jaką chcesz mieć w domu. Kiedy robi się zimno, termostat mówi "Hej, przydałoby się trochę nas dogrzać". A kiedy robi się za gorąco, termostat oświadcza "Niech się ochłodzi. Włącz klimatyzację". Dokładnie na tej zasadzie działa w Twoim organizmie tarczyca. Kiedy robi się za zimno, tarczyca dba o ogrzewanie. Kiedy robi się za gorąco, chłodzi. Ale co, kiedy tarczyca nie funkcjonuje jak powinna? Wtedy widać to na wykresie temperatury ciała, która jest niższa niż normalnie lub bardzo zmienna. Zbierając dane, możesz wiele dowiedzieć się o swojej tarczycy. Jeśli masz z nią problem, idziesz do lekarza, który zbada poziom hormonów tarczycowych we krwi. Jaki jest kłopot z tym badaniem? Ono nie powie Ci, jak aktywny jest hormon w organizmie. We krwi możesz mieć go mnóstwo, ale może nie być na tyle aktywny, żeby regulować temperaturę. A zatem mierząc temperaturę codziennie, masz informację na temat tarczycy.
              Wychodząc z założenia, że każdy z nas ma w życiu ograniczoną liczbę uderzeń serca, powinniśmy dążyć do tego aby nasze tętno spoczynkowe było jak najniższe. Zastanawiałeś się nad tym kiedykolwiek wcześniej? Gdy jutro się obudzisz, sprawdź w jaki sposób bije dla Ciebie Twoje serce. Pozwól sobie nawiązać z nim kontakt. Bardzo często kilka razy w ciągu dnia sprawdzam swój puls i pracuję z nim. Badam w jaki sposób on się zmienia i w jaki sposób jego pobudzenia i obniżenia wpływają na mnie. Podobnie jak ludzie nie mierzą tętna, podobnie nie zwracają uwagi na liczbą swoich oddechów. Powietrze, jest życiodajne, ale również absurdalnie jest trucizną. Im większa częstotliwość oddechów, tym więcej reakcji zachodzi w organizmie, co związane jest ze zużyciem ciała. Rozwój osobisty obejmuje wszystkie strefy ewolucji. Jeżeli chcesz się rozwijać, nie zapomnij o poszerzaniu świadomości na temat swojego organizmu.


3. POZNAJ SWÓJ ZEGAR BIOLOGICZNY


Żyjemy w kulturze zmęczenia, podróżowania po świecie, pracy 24 godziny na dobę, pracy na zmiany. Mamy zegar biologiczny, jak się okazuje, bardzo dla nas istotny. Dzięki niemu nasz organizm orientuje się w czasie. Umiejętność ta polega na przypominaniu nam o konieczności regularnego dokonywania czynności fizjologicznych takich jak sen czy przyjmowanie pokarmów niezależnie od czynników zewnętrznych, jak pora dnia, nocy a nawet roku, co pozwala na zachowanie stosunkowo stałego cyku życiowego. Ten rytm okołodobowy jest najbardziej niedocenionym źródłem zachowania. Badania naukowe pokazują, że pora dnia, o której najczęściej się budzimy jest związana z pewnymi stałymi cechami osobowości. Łatwość, z jaką wstajesz rano, nie zależy od siły woli, ale od genów (mniej więcej w 50%) oraz światła i wieku. Zegar znajduje się w zgrupowaniu komórek nerwowych w obrębie pnia mózgu. Tam kontroluje nasz oddech, ciśnienie krwi i bicie serca. Organizm posiada niesamowitą zdolność samodzielnej regulacji swojej pracy. Sygnalizuje zmęczenie, spadek energii, wydajności i koncentracji. On doskonale wie co jest dla niego najlepsze i czego potrzebuje aby funkcjonować najbardziej efektywnie. Żyjąc zgodnie z naturalnym zegarem biologicznym dbamy o nasz mózg, o naszą energie witalną, sprawność fizyczną, umysłową a także projektujemy swoje zdrowie, sukcesy i samopoczucie. Niestety codzienne zadania wymuszają na nas modyfikację swojego naturalnego rytmu dobowego, co często skutkuje trwałym obniżeniem nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwicą, stanami depresyjnymi, przybieraniem na wadze, a nawet chorobami… w tym również nowotworowymi. Dlatego warto zaprojektować swoje życie zgodnie z funkcjonowaniem własnego zegara  biologicznego (nigdy odwrotnie!).
                Nasz organizm bardzo lubi rutynę. Jeżeli nauczysz się żyć w zgodzie ze swoim domem-organizmem, zaczniesz kłaść się spać i wstawać o podobnych godzinach,  jadać o zbliżonych porach, ćwiczyć w takich momentach dnia, w których czujesz największy przypływ energii. Dzięki temu wypracujesz u siebie wspaniałe nawyki, których ukształtowanie nie będzie trudne, ponieważ ich narodziny i rozwój staną się zupełnie naturalną częścią niezwykłego Ciebie. Nie będziesz musiał się martwić o ich destrukcyjną konwencję, ponieważ będziesz miał pewność, że są one w 100% zgodne z Twoją fizjologią. A fizjologia to wszystko. Twoje narodziny, życie i śmierć - to wszystko sprowadza się do procesów fizjologicznych. Zatem skoro dotyczy ona od zawsze i na zawsze każdego z nas, warto  poznać i oswoić się z nią od początku.

Dlatego już w kolejnym poście, przedstawię Ci kolejne narzędzia do uzyskania i co ważniejsze utrzymania szczupłej, zharmonizowanej sylwetki - mające podstawy w fizjologii człowieka. Naszą intelektualną podróż rozpoczniemy od najmniej docenionego organu. Hmm






    poniedziałek, 24 sierpnia 2015

    Roślinnie w stolicy - czyli kulinarny trip po Warszawce

                    

                      Cudownie jest zmienić środowisko, choćby na weekend, dzień a nawet kilka godzin. Można zostawić w domu wszystko to z czym się współistnieje na co dzień i poczuć się wolnym, nowym człowiekiem. Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana. Wszystko inne ulega transformacji. Dlatego, za każdym razem kiedy powiesz mi, o swoim dysfunkcjonalnym przekonaniu - że już nigdy nie przewartościujesz swoich poglądów, uśmiechnę się, bo wiem, że osoba, którą jesteś teraz jest ulotna i chwilowa, jak wszystkie inne osoby, którymi byłeś. Ludzie przeceniają trwałość swojego gustu. A w gruncie rzeczy, że jesteśmy wciąż niedokończonymi dziełami, kóre błędnie uważają, że jest inaczej.

    Dlatego otwórz swój umysł i ciało na przygodę. Pozwól sobie na rozwój i odkrywanie. Czym innym jest życie, jeśli nie eksploracją siebie i świata?

    Weekendowy pobyt w Warszawie był właśnie takim osobistym renesansem, który pozwolił mi poznać lepiej siebie i moje rośliny. A zatem zacznijmy od początku.

    W sobotę uczestniczyłam w wydarzeniu, którego organizatorem był Cud nad Wisłą. Był to wege festiwal poświęcony słodkościom! Nie wiem czy kiedykolwiek widziałam jednocześnie na oczy tak wiele rozwiązań i połączeń jakie spotkałam na Bulwarze Flotylli Wiślanej. Przeżyłam tam swoje pierwsze spotkanie z kuchnią Indyjską, oferującą między innymi Veg Samosa (pierożki nadziewane ziemniakami, groszkiem i przyprawami), Dal Tadkę (soczewicę z usmażoną cebulką, pomidorami i chilli), Punjabi chana Masala (cieciorkę w sosie pomidorowo-cebulowym), Tapi Potato (ziemniaki z cebulą, podsmażane w indyjskich przyprawach), Veg Upma (Indyjską potrawę z mąki pszennej z przyprawami). Oprócz tego znalazłam takie wspaniałości jak czekoladowe hummusy (popularna potrawa na Bliskim Wschodzie wytwarzana z nasion ciecierzycy), przepiękne wegańskie sushi z owocami, baklavy (deser przygotowany z ciasta listkowego, przełożonego warstwami pokrojonych orzechów), różne warianty naleśników i gofrów (tak, bez jajek, też się da ;)), Spring Rolls'y (ruloniki z surowego papieru ryżowego wypełnione świeżymi warzywami i makaronem ryżowym), kremowe tarty, mocno czekoladowe brownie, desery daktylowo-bakaliowe, musy owocowe i czekoladowe, "chwast foody", czyli burgery z tofu (twarożek sojowy), seitanem (gluten pszenny, łudząco przypominający mięso), kotletem na bazie kaszy jaglanej lub cieciorki, a wszystko to podawane z bukietem świeżych warzyw, roślinnym majonezem, sosem czosnkowym i różnymi pastami pomidorowymi. Palce lizać! Gwoździem programu, były koszerne, wegańskie lody na mleku ryżowo kokosowym, które wzbudziły największy entuzjazm. Czekolada, wanilia, truskawka, kawa, mango, mięta, malina… to tylko niektóre dostępne smaki. Uważam, że takie wydarzenia są niezwykle potrzebne, ponieważ pokazują nieograniczone możliwości kuchni roślinnej. Dieta wegańska jest niezwykle różnorodna! Zaspokaja różne gusta, jest pożywna, smaczna i kolorowa, manifestuje zdrowy styl życia dla siebie, dla zwierząt i dla planety. Według raportu FAO "Livestock's Long Shadow" przemysł zwierzęcy produkuje więcej gazów cieplarnianych, niż cały transport lądowy, morski i powietrzny razem wzięte! Jeżeli interesują Cię zdrowotne aspekty diety roślinnej oraz szkodliwość białka zwierzęcego możesz o tym przeczytać tutaj.








    Niedziela była prawdziwą ucztą! Odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc, które przeplatały się ze zwiedzaniem i spacerowaniem po mieście. Koniecznie musisz do nich zajrzeć kiedy tylko będziesz w stolicy! A oto one:

    KROWARZYWA, ul. Hoża 42 (100% vegan)


    Burgery po brzegi wypełnione świeżymi, zdrowymi roślinnymi składnikami, przygotowane z pasją i miłością do zdrowia, zwierząt i Ziemi. To z pewnością smak jakiego nie zapomnę. Mój wybór to jaglanex, w którego skład wchodzi kasza jaglana, pestki dyni, słonecznika, kolendra i inne zioła, z kolei Mati zamówił Tofexa z wędzonych, marynowanych i grillowanych plastrów tofu. Oba były nieziemskie! W porównaniu do klasycznego burgera w przeliczeniu na 100g to 30% mniej kalorii, 41% więcej błonnika, dokładnie tyle samo białka i 0% cholesterolu. A smak... będzie mi się śnił po nocach! 







    W GRUNCIE RZECZY,  ul. Hoża 62 (100% vegan)


    Lokal w którym zjesz zielono, lokalnie i świadomie. Można tam znaleźć świeże sandwiche, zupy, przystawki, sałatki, przepyszne, domowe ciasta i desery, owocowo-warzywne koktajle i lemoniady, wspaniałe opcje śniadań oraz pyszną kawę z mlekiem sojowym lub owsianym. Zamówiliśmy z Matim na pół (trzeba było zostawić miejsce na inne pyszności) kawałek tortu waniliowo-czekoladowego z malinami i… to była prawdziwa rozpusta. Czas na chwilę stanął w miejscu. Bez wątpienia najlepsze ciasto jakie kiedykolwiek jadłam!







    WEGE MIASTO, Al Solidarności 60a  (100% vegan)


    Raj! Ciasta, lunche, roślinne lody, bez dodatku cukru i stabilizatorów, naleśniki, kofty (pulpety warzywne, np. z pieczonych ziemniaków w jarmużowo-szpinakowym pesto z migdałów i nerkowców), owsiane placuszki, bez cukru, z jabłkami, bananami, migdałami i kardamonem, podawane z bitą śmietaną kokosową, granatem, gruszką, miętą i syropem z agawy, pieczone kawałki bakłażana w pomidorowo-ziołowym sosie z kaparami, topinambur, tortilla… (już cieknie mi ślinka) i wiele wiele innych. Jagodowy, delikatny tofurnik i marchewkowiec z kremem z nerkowców (wszystko bez grama zbędnego cukru) nieskromnie skradły moje serce! Wyjątkowe, tętniące energią miejsce.







    FALAFEL BEJRUT, ul Senatorska 40 


    Serwują najlepsze falafele w mieście! W Bejrucie klientów można spotkać przez cały czas i nic w tym dziwnego. W lokalu królują różnego rodzaju hummusy i falafele serwowane z libańskim specjałem - marynowaną rzepą. Bardzo niepozorne miejsce, które zaskakuje. Po takim jedzeniu nie można czuć się ospałym, za to pełnym energii do działania! 








    VEGAN PIZZA, ul.Poznańska 7 (100% vegan)


    Pierwsza w Warszawie pizzeria wegańska, oferująca ponad dwadzieścia wersji pizzy z takimi składnikami jak: wegański tuńczyk, wegańskie salami, tofu marynowane i wędzone, wegańskie kiełbaski… wszystko pochodzenia roślinnego! Zaskoczyło mnie to jak rewelacyjnie na pizzy smakuje pieczony burak i marchewka! Genialne, kruche ciasto, ser wegański łudząco przypominający w smaku tradycyjny, doskonale dobrane warzywa i owoce… W menu znalazły się również produkty bezglutenowe. Niebo w gębie! 11/10!






    Jestem dumna z tego, że jestem jedną z tych "zielonych".  Jedzenie wyłącznie roślin mnie nie ograniczyło, ono pozwoliło mi pozbyć się złudzeń i stworzyć nową, świadomą podstawę swojego życia. Cieszę się, że coraz więcej osób zdejmuje klapki z oczu i chce widzieć szerzej. Dokonujmy zmian pro aktywnie, zamiast być podmiotem sił zewnętrznych. Jesteśmy kowalami swojego losu a jeśli zrezygnujemy z tej odpowiedzialności, będziemy podlegali czynnikom zewnętrznym, które nas ukształtują. Czy nie warto żyć własnym życiem?

    Robbins Anthony powiedział, że z nowym sposobem jedzenia jest jak z zapachem róży. Jak można wytłumaczyć komuś piękno i zapach, kto nigdy nie miał z nią kontaktu? "Trzeba najpierw poznać róże i pozwolić się oczarować."

    Już Albert Einstein wiedział, że "Nic nie przyniesie większej korzyści ludzkiemu zdrowiu oraz nie zwiększy szans na przetrwanie życia na Ziemi w tak dużym stopniu jak ewolucja w kierunku diety wegetariańskiej." 

    Ps. Wysyłam link do filmiku na YT, w którym można zobaczyć migawki z wycieczki. ROŚLINNIE W WARSZAWIE

    Pps. Ze względu na weekendowe szaleństwa dzisiaj frutariański dzień oczyszczający :) 3majcie się i koniecznie dajcie znać jak Wam się podobał dzisiejszy artykuł. 






















    niedziela, 16 sierpnia 2015

    Jak osiągnąć i UTRZYMAĆ szczupłą, zharmonizowaną sylwetkę? (Część 1)






                     Ile to już razy pomyślałeś, że diety nie są dla Ciebie? Żadna nie działała tak jak tego oczekiwałeś. Na początku wszystko szło świetnie, kilogramy topniały jak czekolada w słoneczny, letni dzień a Ty odczuwałeś dumę z pierwszych sukcesów. Jednak w pewnym momencie zauważałeś, że całe Twoje życie koncentruje się wokół paranoi pilnowania określonych godzin posiłków, rygorystycznego przestrzegania jadłospisu (niekiedy co do grama), liczenia kalorii i makroskładników… Czy rzeczywiście dbanie o siebie polega na podporządkowaniu się pod nieugięte formuły, które ograniczają w znaczny sposób twoją swobodę funkcjonowania oraz zabijają w tobie spontaniczność, radość i chęć eksplorowania świata? Najczęściej wygląda to tak, że na skutek frustracji i zaniedbywania swoich potrzeb pewnego dnia rzucasz wszystko co do tej pory konsekwentnie praktykowałeś, żeby w końcu być szczęśliwym. Ukochane spaghetti z podwójnym serem, gorąca pizza z salami rodem z Włoch, tort Ferrero Rocher, francuskie bułeczki z Nutellą… Wszystko tak fenomenalnie smakuje a Ty nareszcie czujesz się usatysfakcjonowany. Do momentu kiedy następnego dnia wchodzisz na wagę. A może potrzebujesz jeszcze kilku rozpustnych dni aby uświadomić sobie, że twoja dotychczasowa praca poszła na marne? Nagle cudowne kulinarne wspomnienia przykrywają czarne chmury rozpaczy. W takiej chwili wiele byś oddał, żeby cofnąć czas i naprawić swój "błąd". Ale czy nie jest tak, że skoro jakieś działania przyczyniają się do obniżenia twojego samopoczucia, to powinieneś je zmienić? Może zamiast znów zakładać na siebie kajdany dogmatycznej diety warto potraktować swoje emocje i bunt organizmu jako odpowiedź zwrotną? I dokładnie od tej chwili kiedy sobie to uświadomisz zaczynasz metodycznie projektować swoje życie.

                     Nie jesteś tylko tym co widać na zewnątrz. Twój umysł synchronizuje się z Twoim ciałem i przez cały czas wysyła do Ciebie wiadomości. Niestety, rzadko kiedy skupiasz się na odczytaniu ich przekazu, albo pozostawiasz je bez adresu. Każdy organizm ma swoją własną fizjologię, która w pewien sposób odbiega od standardów wypisanych w mądrych książkach. Nikt z nas nie jest przerysowany przez kalkę, dlatego pewnych rzeczy nie można uogólniać. To jak traktujesz swój organizm i w jaki sposób się z nim obchodzisz wpisuje się w Twoją osobistą historię wewnętrzną. Masz wiele indywidualnych cech, których nie ma nikt na całym świecie. Pomyśl, jak wiedza na ich temat ułatwiłaby Ci życie. Bez poznania swojego organizmu nie możesz osiągnąć sukcesu, ponieważ każde Twoje ślepe brnięcie do celu okaże się bezskuteczne. Pamiętam pewną sytuację, która wydarzyła się w mojej głowie, kiedy ważyłam niespełna 49 kg. Leżałam w łóżku przykryta pierzyną pod sam czubek nosa i wspominałam chwile, w których tak bardzo chciałam osiągnąć taką wagę. Niemal czułam na sobie promieniującą ekscytację jaka towarzyszyła mi w drodze do tej ambicji. Jednak kiedy marzenie przestało być tylko wizją - nie byłam szczęśliwa. I nagle wszystkie obietnice i oczekiwania płynące ze spotkania się z własnym ideałem stały się puste jak wydmuszka. Czułam się rozczarowana, bo ani nie podobałam się sobie ani nie miałam siły podobać się innym. Co gorsza, straciłam wszystko czym jest kobieta i (to zabrzmi brutalnie) zgubiłam erudycję kim/ czym jestem. Myślę, że ty również spotkałeś się z podobną sytuacją. Wszyscy kiedyś czegoś bardzo pragnęliśmy i niejednokrotnie kiedy doczekaliśmy się pomyślności okazywało się, że to wcale nie daje nam  spełnienia. Wiesz dlaczego? Bo, nie rozpoznajemy swoich prawdziwych życzeń! Bardzo często potrzeba schudnięcia tak naprawdę jest tłumieniem tego, że pragnie się akceptacji i miłości. Może również wiązać się z chęcią podniesienia samooceny czy zwiększenia swojej atrakcyjności. Pewne jest, że bez dokładnego poznania swojego prawdziwego oblicza nie pozbędziesz się wszystkich sprzeczności jakie się w Tobie burzą a podejmowanie działań zastępczych, które rzekomo mają zaprowadzić Cię do wiecznej szczęśliwości stanie się tylko fasadą radości.   

                      Jednakże, wszyscy chcemy być zdrowi. Niezależnie od tego jaką masz pracę, hobby, kolor skóry, czy orientację seksualną - zależy Ci na własnej samorealizacji, w mniejszym lub większym stopniu. Zdrowie jest fundamentem, który daje Ci bezpieczeństwo i energię niezbędną do kształtowania swojego życia. Nie można go jednak osiągnąć traktując swój organizm jak kosz na odpady, w który można wkładać wszystko co tylko pozornie dobrze wygląda i smakuje. Śmieci nie rozkładają się łatwo. Wiele z nich zalega w tkankach twojego ciała, nie wspominając już o pleśni w jelicie grubym… (spektrum ogromnej liczby chorób).

    Na początek odpowiedz sobie na poniższe pytania, które będą Twoim filarem budowania komunikacji i więzi między Tobą a swoim wnętrzem. 


    1. (Weź świadomy, głęboki wdech. Usiądź w ciszy i zamknij oczy. W naturalny sposób wypuść powietrze.) Co mówi do mnie w tym momencie mój organizm? Czy czuje się dobrze?
    2. (Pozwól swojemu ciału aby to ono zdecydowało co jest teraz dla niego najlepsze. Poczuj jego ciężar, jego obecność.) W jakiej pozycji pragnie teraz znajdować się moje ciało? Czy ma ochotę leżeć bezwładnie, czy potrzebuje ruchu i ekspresji?
    3. (Przyjrzyj się sobie uważnie. Bądź ze sobą szczery. Dostrzegaj cechy ujemne, ale zwróć szczególną uwagę na dodatnie). Jak wygląda moja sylwetka? Czy sygnalizuje ona harmonię między ciałem i umysłem? 
    4. (Stań wyprostowany przed lustrem, możesz to zrobić nago. Takie intymne spotkania ze samym sobą są niezwykle potrzebne i nie muszą być trudne, jeżeli spojrzy się na siebie z miłością.) Jakie emocje się we mnie budzą kiedy przyglądam się sobie w lustrze?

    TO WŁAŚNIE KOMUNIKACJA Z WŁASNYM ORGANIZMEM POMOŻE CI UKSZTAŁTOWAĆ TWOJĄ SYLWETKĘ, KTÓRA BĘDZIE WYRAZEM RÓWNOWAGI METABOLICZNEJ, ENERGETYCZNEJ I EMOCJONALNEJ.


    Jak zatem budować zgodę między sobą a swoją fizjonomią? Jak osiągnąć piękną sylwetkę i nie martwić się ograniczeniami? Przedstawię Ci 10 sposobów jak rozpocząć efektywną współpracę ze swoim ciałem i umysłem… ale nie wszystko od razu. Stumilowa podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku, dlatego to na nim się dzisiaj skupimy.

    1. Pierwszą rzeczą jaką musisz zrobić, to zerwać ze wszystkimi durnymi stereotypami, które przyjmowałeś za ortodoksyjne credo. 

    Żeby wypracować dobre nawyki, najpierw musisz się dowiedzieć, jakie zachowania służą Twojemu zdrowiu i samopoczuciu. 

    Zapomnij o wszystkich stałych porach posiłków, o tym, że trzeba wypijać przynajmniej 2 litry wody dziennie,  jeść co trzy godziny, że nie wolno zapominać o chudym nabiale,  (o ile w ogóle powinieneś go wkładać do ust) o tym, że kolacja powinna być mizerna i nudna… przestań liczyć kalorie i zastanawiać się co możesz zjeść, żeby nie przytyć. Spakuj te wszystkie uprzedzenia w walizkę i wyrzuć przez okno. To, że jednej osobie świetnie służą, nie znaczy, że masz powielać taki wzorzec zachowań. TY JESTEŚ WYJĄTKOWY! JESTEŚ ZUPEŁNIE INNY! POMYŚL O SOBIE! Zacznij od tego na co masz ochotę zaraz po przebudzeniu. Czy jesteś głodny? A może zupełnie nie i na siłę faszerujesz się owsianką? Nieprawdą jest, że śniadanie trzeba zjadać w przeciągu pół godziny od przebudzenia. Wszystko zależy od tego jaki prowadzisz tryb funkcjonowania. Zjedz śniadanie kiedy poczujesz się głodny. Być może będzie to od razu po przebudzeniu albo dopiero gdy dotrzesz na uczelnie? Być może po porannym treningu, a może czujesz głód dopiero po pierwszej godzinie pracy? Zastanów się też na co masz apetyt. Żeby jednak odpowiedzieć na to pytanie, musisz mieć nieskazitelne zaufanie do siebie. Nie chodzi o to, żebyś jadł rzeczy, które Cię psują i szkodzą Twojemu zdrowiu. Ja np. na śniadanie jem wyłącznie owoce. Uwielbiam ich smak i słodycz, które wprowadzają mnie w dobry nastrój.  Przez to, że z niczym ich nie łączę, pozwalam im nie fermentować w moim przewodzie pokarmowym. A zasada komponowania pokarmów jest niezwykle istotna. Nasz organizm to w końcu biologia, a układ trawienny stoi na jej czele. Ktoś może powiedzieć - "Ale przecież śniadanie jest pobudką dla organizmu i przyspiesza metabolizm!". Może niech organizm sam zdecyduje, kiedy chce się ożywić? Po drugie po co przyspieszać metabolizm? Żeby się szybciej zużywać i starzeć? Pozwól mu pracować na jego optymalnym poziomie! Nie podejmuj działań, które na siłę ingerują w jego pracę. Podporządkuj się swojemu organizmowi przez pierwsze 50 lat swojego życia a potem, przez kolejne 50 on będzie podporządkowywał się Tobie.

    W następnym poście podzielę się z Tobą pozostałymi dziewięcioma, fenomenalnymi narzędziami, a każde z nich oparte jest na moich własnych doświadczeniach. Abyś mógł bezpośrednio wprowadzić je w swoje życie i dostosować do swojej indywidualności, proszę Cię żebyś przez te kilka dni przeanalizował swój dotychczasowy sposób odżywiania i co dzięki niemu zawdzięczasz. Możesz zrobić to podczas kilkuminutowej medytacji ale możesz także wyspowiadać się przed kartką papieru, albo myśleć o tym zanim zaśniesz. Ważne, abyś w pełni uświadomił sobie sposób w jaki traktujesz siebie i nie obchodził się z jedzeniem jak z przypadkiem. Na wspaniałe rezultaty trzeba cierpliwie czekać, jednak wyobraź sobie jak diametralnie zmieni się Twoje życie, kiedy zaczniesz panować nad swoim ciałem i umysłem już na zawsze.

    Ps. Rozważam nagranie video w ramach drugiej części dzisiejszego postu. Jestem ciekawa co Ty na to? :)